Gdy koń kozłuje

IMG_4792


Zawsze dużym strachem napawały mnie konie, które miały zwyczaj kozłować pod siodłem. Wystarczyło mi zobaczyć taki widok raz, bym bardzo długo na takiego skoczka nie wsiadała. Najczęściej kaskaderem jest w stajni Kuba; on uwielbia te kozłujące, strzelające baranki zawadiaki, a każdy ułożony koń jest dla niego nudny. Parę razy przypadkowo zdarzyło mi się trafić na grzbiet wykonującego baranie skoki wariata; spaść nie spadłam, ale przy pierwszej okazji i zakończeniu rodeo zsiadałam z niego z mocnym postanowieniem, że już mnie nikt w jego siodle nie zobaczy. Teraz wiem, że najważniejsze to poznać przyczynę problemu. Wiadomo, że mając pod ręką męża-kaskadera nie zajmuję się sama eliminowaniem problemu, bo „na łeb z konia nie upadłam”, żebym miała się narażać w imię durnej dumy czy przekonania o własnym, wątpliwym talencie. Jeśli jednak pozna się przyczynę takiego zachowania, to można zacząć pracę mającą na celu oduczenie konia takich pokazów.

Nie wiem, ile i jakie mogą przyczyny oddawania baranich skoków, ale w swoim jeździeckim życiorysie spotkałam się z trzema: ból, chęć pozbycia się jeźdźca i nadmiar energii. Ból może być spowodowany np. odsednieniem (odbiciem kłębu), zawiniętym czy zagiętym czaprakiem, który uwiera grzbiet, raną lub odgnieceniem pod siodłem lub, najgorsza wersja, chronicznym bólem kręgosłupa i zwyrodnieniem kręgów. Jeśli koń kozłuje pod siodłem zawsze trzeba najpierw sprawdzić, czy został prawidłowo osiodłany i czy pod siodłem nie znalazło się coś, co uwiera i rani, gdy ciężar jeźdźca dociska siodło do grzbietu. U młodych koni zdarza się, że muskulatura grzbietu nie jest jeszcze gotowa na ciężar roślejszych jeźdźców i ból można wyeliminować pracą na lonży i wzmocnieniem mięśni konia w treningu. Jeśli nie ma racjonalnego dowodu na sprawianie koniowi bólu to należy rozpatrzyć pozostałe możliwości.

Chęć pozbycia się jeźdźca jest oczywistą przyczyną kozłowania młodych koni podczas układania ich do pracy pod siodłem. Nie ma w tym nic niepokojącego, o ile koniowi nie uda się pozbyć jeźdźca i podda się tym nowym dla niego warunkom współpracy z człowiekiem. Zdarza się jednak, że koń nauczy się pozbywać w ten sposób niewygodnego jeźdźca i wykorzystuje tę umiejętność pod słabszymi jeźdźcami. Konie, które kilka razy pozbędą się w ten sposób konieczności pracy pod siodłem (np. jeździec odpuszcza i nie wsiada ponownie – częste u nas, gdzie klientami są zazwyczaj dzieci) utrwalają sobie nawyk i oduczenie ich takiego zachowania zajmuje zazwyczaj sporo czasu, a i tak nigdy nie wiadomo, w którym momencie koń sobie przypomni o takiej możliwości i spróbuje, czy warto. U nas w stajni kozłuje Tara – oduczaniem jej zajmuje się Kuba i trwa to już drugi sezon. Tara nauczyła się zrzucać, a właściwie została nauczona chodząc pod obozowiczami w pierwszym roku swojej pracy pod siodłem. Została ułożona wiosną, właściwie na szybko i zaraz w lipcu rozpoczęła pracę z młodzieżą. Gdy tylko zorientowała się, jak można uniknąć godzinnego padoku, zaczęła wykorzystywać tę umiejętność notorycznie. Teraz dosiada jej tylko Kuba, a nadal przy pierwszym zagalopowaniu musi z nią walczyć. Coraz ładniej już pracuje, ale dopóki nie zakoduje sobie, że nie da rady pozbyć się jeźdźca, nie możemy powierzać jej dzieciom.

Trzecią przyczyną kozłowania, z jaką się spotkałam, jest najzwyklejszy nadmiar energii i radość. Czasami kozłuje nasz Boluś, który dość nieregularnie opuszcza swój boks, a przecież dawkę owsa ma normalną, jak na rosłego ogiera przystało. Kiedyś był w stajni radosny Czardasz, który wykonywał baranie skoki, bo rozsadzała go radość życia, wyrażał w ten sposób swój temperament i pozytywny nastrój. Jeśli ktoś nie lubi takich pokazów to wystarczy takiego wesołka porządnie wylonżować przed jazdą i spuścić z niego nadmiar energii. Czardasz był ulubieńcem Kuby i wielką frajdę sprawiało im obojgu tych parę podskoków. Ja na grzbiet tego dowcipnisia nie wsiadałam, a gdyby mi ktoś kazał to z pewnością lonżowałabym go przez pół dnia, zanim bym się zdecydowała włożyć nogę w strzemię.

Baranie skoki są jak najbardziej do wysiedzenia i nie muszą kończyć się przykrym lądowaniem. Obserwując Kubę dowiedziałam się jak wysiedzieć na grzbiecie kozłującego konia i teoretycznie jestem ekspertem. Teoretycznie, bo w praktyce swojej wiedzy sprawdzać nie zamierzam, ale jeśli ktoś z Was lubi (jak Kuba) lub musi (bo nie ma pod ręką takiego Kuby) to wyjaśniam:

  1. Nie wolno dać koniowi się zatrzymać; dopóki po oddaniu paru baranków nadal idzie w przód, można wysiedzieć. Jeśli jednak stanie w miejscu, opuści łeb między nogi, wygnie grzbiet jak kot i odpali porządnie z zadu, to szanse na utrzymanie się w siodle są marne. Aby nie pozwolić koniowi stanąć warto mieć w ręku palcat.
  2. Do wykonania takiej serii koń potrzebuje swobodnej szyi; nie daj mu opuścić łba między przednie nogi, a kozłowanie pobuja Cię tylko i pozytywnie podniesie adrenalinę.
  3. Siedzieć trzeba mocno opierając się w strzemionach, Kuba stosuje pełen siad, odchylając tylko górną część ciała w przód (gdy koń podnosi przednie nogi) lub w tył (gdy koń wali zadem). Najważniejsze to równowaga i szybkie reakcja balansem. Dobrze balansujący jeździec wysiedzi na grzbiecie każdego skaczącego błazna.
  4. Wodze na kontakcie, dość mocnym i zdecydowanym. Przy koniu, który wykonuje baranie skoki (kręgosłup wygięty w półksiężyc) można nawet oprzeć obie ręce po bokach nasady szyi, robiąc z wodzy taki mostek na szyi. Wodze trzymane w jednej ręce to już wyższa szkoła jazdy, czasem konieczna, gdy palcatem karcisz konia np. po zadzie.

Kozłujący koń to zawsze problem w stajni rekreacyjnej, jeśli jednak znasz przyczynę, pozbycie się problemu nie jest takie trudne. Czasem może się jednak okazać niemożliwe z przyczyn niezależnych od nas. Żadnych problemów związanych z chorobą kręgosłupa nie rozwiążesz karając konia palcatem. Może się okazać, że koń ze względu na zwyrodnienie kręgów nie może pracować pod siodłem. Warto wtedy rozważyć np. ułożenie go do pracy w zaprzęgu, bo przecież na złom nie oddasz. Nasza Tara już dwa lata pracuje w bryczce i mimo tego, że pod klientami nie chodzi w siodle to ani darmozjadem, ani pasożytem nie jest. A niedługo już będzie pewnie pracować pod siodłem, kto wie, może nawet pod dziećmi. Bez włożenia najpierw w konia dużo pracy i cierpliwości nie ma co stawiać na nim krzyżyka.

IMG_4796

Fot. Malwina Woźniak # Kuba i Tara