Parada i półparada – umiesz paradować jak na paradzie paradnym krokiem?

DSC_1835

Na pewno wiecie, co to jest parada, czym się różni od półparady i czy jest ćwierć parady i 7/8. Każdy koniarz wie. Na pewno? Może lepiej sprawdźcie. A dla tych, którzy koniarzami nie są (mam też takich czytelników! i wyjątkowo ich lubię, bo to znaczy, że blog nie jest dla hermetycznej grupy, lecz dla każdego) zachęcam do lektury – kto wie, może będziecie mieli okazję zabłysnąć gdzieś fachową wiedzą i zyskać podziw tłumów:)

Parada w fachowym języku koniarzy to działanie prowadzące do zatrzymania konia. Działanie czyli seria czynności, a nie samo zatrzymanie, choć w dużym uproszczeniu tak się zazwyczaj określa paradę.  Nie każdy stop oznacza, że wykonałeś paradę. Paradę wykonuje się zawsze na linii prostej, koń staje równo na wszystkich czterech nogach, a widziany z boku ma tylko dwie nogi – zewnętrzne idealnie za wewnętrznymi kończynami, nic się nie wysuwa, nic nie jest cofnięte. Oczywiście sam koń ma przy tym zachowaną równowagę – nie odstawia zadu, nie napiera na wodze, nie cofa się przed wędzidłem. Stoi. Prosto, równo i jest gotowy w każdej chwili ruszyć dowolnym chodem – stępem, kłusem, galopem. To jest parada. Wykonanie jest niebiańsko proste i jednocześnie piekielnie skomplikowane:

  • Napięcie krzyża (czyli dolnych mięśni brzucha i pleców) jako obciążenie końskiego kręgosłupa. Wiem, że brzmi enigmatycznie, ale chętnym mogę to pokazać na żywo, opisać inaczej nie umiem. Trochę tak, jakbyście chcieli taboret pod sobą postawić na przednich nóżkach bez dotykania go ręką. Właśnie przed chwilą jak nawiedzona usiadłam na krześle i próbowałam – tak, to b. podobne do pojęcia „działaj krzyżem” stosowanego przez trenerów. Usiądźcie na brzegu krzesła i napnijcie mięśnie brzucha i pleców (krzyża) tak, by bujnąć krzesło w przód na przednich nóżkach.
  • Aktywizacja łydkami – czyli dajesz łydkę, napychasz konia w przód, na wodze; brzmi nielogicznie, skoro chcesz go zatrzymać, ale zaufajcie – tak trzeba! Kto nie działa łydką przy paradzie, no przyznajcie się? Musicie najechać konia na wodze, podstawić mu zad, żeby stanął jak gość, a nie osioł przed żłobem. Im lepiej wyszkolony koń, tym subtelniejsze oczywiście działanie pomocy, ale łydkę trzeba dać i już.
  • Wodze – na przemian wstrzymujące i ustępujące. Kierowcy zrozumieją – hamujesz pulsacyjnie, nie hamulec do dechy na maksa, tylko hamowanie-odpuszczanie itd.

W skrócie – parada to jednoczesne zamknięcie konia w trzech pomocach – dosiad, łydka, wodze. Istotne jest to, by dojechać konia na zamknięte wodze – krzyżem i łydką. Gdy to wykonasz musisz, kategorycznie musisz, odpuścić przytrzymywanie wodzami – a więc ustępujesz, dajesz lekką rękę jeszcze zanim koń ostatecznie znieruchomieje. W ten sposób nie zaburzysz mu równowagi, zatrzymasz go swobodnie i równo, nie nadziejesz na wędzidło i będziesz miał konia gotowego na Twój sygnał ruszyć z miejsca galopem. To jest właśnie parada.

A półparada? To pół-zatrzymanie? Koń stoi, ale idzie? Nie, półparada to dokładnie to samo działanie, ale bez doprowadzenia do zatrzymania. Robisz to wszystko co opisałam wyżej, ale krótko i bez zastopowania konia. Czyli trzy punkty powyżej, ale po krótkim zamknięciu konia we wszystkich trzech pomocach następuję oddanie (ustąpienie) wodzy. Półparada to taki sygnał dla konia: „Uważaj stary! Będzie się działo”, „Obudź się chłopcze! Włączamy wyższy / niższy bieg”, „Hej, teraz nowe ćwiczenie”, „No, co ty! Równe tempo / podstaw zad / zbieraj się” itp. Napisałam krótkie działanie, ale wcale nie znaczy to, że jednorazowe. Półparadę możesz zastosować kilka razy pod rząd, powtarzać wielokrotnie, aż spełni ona swoje zadanie i ustawi konia, obudzi jego czujność, przygotuje na nową lekcję. Jeśli robisz to na prostej, to obie wodze działają jednocześnie z taką samą siłą. Możesz też wykonywać półparadę na zakręcie, na woltach itp. Wtedy oczywiście mocniej działa jedna wodza, co nie znaczy, że druga leży i kwiczy; musisz ją lekko przytrzymać, by nie przeciągnąć wędzidła w pysku. Zawsze skrótowo wydaję polecenie ” Półparada lewą wodzą”, ale to nie znaczy, że tylko lewa działa, to jasne. No i nie znaczy to, że tylko wodza – łydki i dosiad też, wiadomo. Mam nadzieję. Cały pic to świadome „dojechanie konia” na obie wodze (lub tę zewn. jeśli robisz to na łuku). I to jest półparada.

Pytania? Od uczniów mojego szwagra nie spodziewam się żadnych – kogo Wojtek nauczył półparad i parad ten zrobi je bez konia obudzony w środku nocy. A, i jeszcze – po paradzie nie poprawiaj się w siodle, nie wibruj koniowi po kręgosłupie, nie garb się i nie reguluj strzemion / popręgu / własnego ubioru. Koń ma stać nieruchomo, nie zaburzaj mu równowagi, bo nie ruszysz go zdecydowanie. Jeśli odpuścisz czujność, nie zagalopujesz z miejsca. Zatrzymanie paradą to nie odpoczynek i relaks – to ćwiczenie. Tak je traktuj. Wszystko jasne? To możecie z dumą paradować.

 Fot. Kasia Sikorska Photography # Talar