Spacerniak dla więźnia – nie trzymaj konia w karcerze!

 

DSC_0072

Nie spotkałam jeszcze stajni, w której konie miałyby taką swobodę, jak u nas. Od dwudziestu lat nasze stado jest puszczane luzem i łazi gdzie chce, jak chce i po co chce. Dawniej nie budziło to nawet u nas żadnych refleksji – przecież wszystkie łąki i pola wokół były puste. Dziś wyrosło nam pod płotem całe osiedle jednorodzinnych, wolnostojących domków. A mimo tego, że robi się nam z koniną coraz ciaśniej, stado nadal jest puszczane luzem. Nie twierdzę, że to chwalebna postawa i powinna być naśladowana. Co chwilę mamy telefony, że konie pasą się koło szosy, wlazły komuś na posesję, buszują w cudzym zbożu. Pewnie powinniśmy to w końcu ukrócić, ale brak nam rąk do pracy i funduszy finansowych. W związku z tym stajenny o 5 rano otwiera wszystkie boksy i strzela z bata – tabun wylatuje na włości i snuje się do woli. Nie wszyscy wokół, łącznie z nami, są z tego powodu zadowoleni. Jedno jest pewne – najszczęśliwsze są konie.

Żal mi tych wszystkich zwierząt, które stoją całymi dniami w boksach, a ich potrzebę ruchu zaspokaja się pracą pod siodłem, na lonży, czy w ogłupiającej i monotonnej karuzeli. Nie uważam, że wymuszony ruch jest zły. Wprost przeciwnie, należy zmuszać konie do ruchu, bo od tego zależy ich zdrowie fizyczne i psychiczne. Wiadomo, że mięśnie i stawy pozostające w ruchu są dobrze ukrwione, natlenione. Kopyta pracują, płuca pracują, serce energicznie pompuje dobrze utlenioną krew do wszystkich narządów ciała. Jednak ruch wymuszony daje koniowi korzyści tylko fizyczne. O zdrowiu psychicznym konia, który łazi w karuzeli, biega w kółko na lonży czy pracuje pod jeźdźcem na padoku (łeb ustawiony, kierunek i tempo dyktuje jeździec) lepiej się nie wypowiadać. I teraz wyobraźcie sobie, że koń ten wychodzi ze swojej celi tylko na te zajęcia z wymuszonym ruchem, a potem wraca do karceru. A gdzie swoboda? Gdzie zabawa w stadzie, drzemka na słoneczku, węszenie i łapanie wiatru w uszy? Gdzie całe życie społeczne, poczucie bezpieczeństwa i więzi, jakie daje stado? Brak porządnego pastwiska przy stajni to zbrodnia na psychice konia!

Konie nie są stworzone do stania w stajennym boksie. Nigdy nie chowały się po jaskiniach czy szałasach. Zawsze żyły na otwartych, bezkresnych równinach. Uwielbiają wiatr, nie boją się deszczu, odpoczywają w towarzystwie współplemieńców. Na pastwisku tyle się dzieje! Konie zaczepiają się nawzajem, ganiają. Pasą się lub nawet  drzemią, czując się bezpieczne w towarzystwie stada. Stajnia to nuda, monotonia, splin. Pastwisko, choć wydaje nam się, że jest jednym wielkim „nicnierobieniem”, dla konia jest ogromną rozrywką. On jest stale zajęty! Obserwuje, je, zaczepia kumpli, wącha, biega, bawi się. Jego mózg pracuje. Tyle wrażeń! Koń stojący w stajni, będzie sobie sam dostarczał rozrywki : zacznie tkać, łykać, heblować. Narowy i nałogi biorą się z nudy. Poza tym, koń-więzień będzie bardziej strachliwy i płochliwy od tego, który swobodnie poznaje i obserwuje świat; to przecież logiczne.

Nasza konina wolności i swobody ma w bród. Jeśli chcecie zobaczyć, jak wyglądają szczęśliwe konie – zapraszam. Codzienna dawka pastwiskowego prozacu i koń przyjaźnie i radośnie wita wszystkich odwiedzających stajnię ludzi. Polecam położyć się w trawie, ze źdźbłem w zębach i odprężyć się pod błękitnym niebem – konie obok będą biegać, obserwować, co ciekawsze zbliżą się i chuchną ciepłymi chrapami w Waszą twarz. To jest właśnie raj na ziemi.

Fot. Magda Wiśniewska # Sukcesja i Czubajka