Jak wygląda koński paszport
Dla wielu z Was paszport koński pewnie nie jest enigmą i nie raz taki dokument w rękach mieliście. Wiem jednak, że spora liczba moich czytelników nie jest właścicielami koni, a korzysta z usług hippicznych w stajniach i ośrodkach rekreacyjnych. Pewnie więc zainteresuje Was, jak wygląda koński dokument tożsamości i jakie informacje się w nim znajdują. A po co w ogóle koń ma paszport?
Pamiętam, że w początkach działalności stajni żaden z naszych koni paszportu nie posiadał, bo nie było takiego wymogu. Konie otrzymywały tzw. karty źrebięcia i tyle. Z czasem musieliśmy więc zgłosić emerytów i wyrobić im obowiązujące paszporty. Po co jest paszport? Jest on, wiadomo, dokumentem identyfikacyjnym. Jest niezbędny do wszelkich transakcji kupna-sprzedaży oraz do przewozu konia. Za każdym razem, gdy koń opuszcza swoją stajnię, musi mieć ze sobą paszport. Nie koń dosłownie w kieszeni spodni, a osoba przewożąca, oczywiście. Paszport dla konia wydaje Polski Związek Hodowców Koni.
No, nie do końca tylko PZHK. Paszport wydaje podmiot prowadzący księgi hodowlane. Nasz Esauł oo był wpisany do PASB (Polska Księga Stadna Koni Arabskich Czystej Krwi). Księgi stadne prowadzone są w Warszawie, na Służewcu. Paszport dla niego wyrabiany był właśnie tam, przez Polski Klub Wyścigów Konnych. Tak samo z Lily xx. Ta z kolei była wpisana do Księgi Stadnej Koni Pełnej Krwi Angielskiej (PSB). Ona również miała czerwony paszport z PKWK na Służewcu. Oprócz Polskiego Klubu Wyścigów Konnych, który wydaje paszporty dla arabów i folblutów działają też inne podmioty, które prowadzą odpowiednie księgi hodowlane: Związek Trakeński w Polsce (konie rasy trakeńskiej), Stowarzyszenie Hodowców i Użytkowników Kłusaków, Polskie Towarzystwo Kuce Szetlandzkie. Jeżeli koń nie widnieje w księdze hodowlanej tych ras to pozostaje zwrócić się do PZHK, który oprócz ras takich jak: małopolska, wielkopolska, polska zimnokrwista, huculska, koniki polskie, ardeny polskie i rasa śląska, prowadzi też szeroko pojętą grupę szlachetna półkrew (sp), do której można wrzucić wszystko co szlachetne, oraz grupę kucy i tzw. małych koni, równie obszerną i mieszczącą wszystko, co nie pasowało gdzie indziej. Czasem właściciele np. rasowych koni arabskich, które z powodu różnych zawirowań nie widnieją w księdze stadnej i nie można ich tam wpisać, decydują się zgłosić konia do PZHK jako tzw. małego konia czy sp. A np. nasz Lorenzo, który miał pełne bulońskie pochodzenie, ale nie mógł w Polsce uzyskać paszportu bulońskiego, bo nie ma podmiotu, który prowadzi takie księgi stadne, został wpisany przez PZHK jako koń zimnokrwisty. I już.
Wśród naszych koni są głównie te zrzeszone w PZHK. Kilka wyjątków się zdarzyło: m.in. Esauł, Lily, ale również Kołysanka (paszport kłusaka szwedzkiego i prawdziwe imię Cersine Hornline), Chilli i Goethine (hanowery z wpisami do Ksiąg Stadnych), westfalska Coco, holenderska Roza van de Viersprong. Części z nich mama zmieniła paszporty na PZHK dla wygody, ale nie ma takiej potrzeby, jeśli zagraniczne paszporty są zgodne z wymogami Ustawy. Wszystko w PZHK idzie sprawnie. Składamy w odpowiednim pod względem miejsca zamieszkania oddziale PZHK stosowny wniosek i związek przysyła uprawnionego pracownika do opisu i zaczipowania konia. Od momentu zgłoszenia do otrzymania paszportu mija najwyżej 90dni (wg przepisów), ale zazwyczaj działa to szybciej.
Jakie informacje zawiera paszport?
- Przede wszystkim paszport zawiera nr identyfikacyjny konia oraz nr wczepionego czipa. Zapobiega to nielegalnemu obrotowi końmi, chroni też przed kradzieżą;
- informacje o zdrowiu konia, a więc o szczepieniach, odrobaczaniach, badaniach laboratoryjnych i innych zabiegach;
- namiary na właściciela oraz informacje o zmianach właścicieli – przy zakupie konia dokonuje się aktualizacji danych w paszporcie, przesyłając do PZHK formularz wyrwany z ostatniej, perforowanej strony dokumentu.
- ważne – istnieje możliwość zgłoszenia i zapisu w paszporcie, że koń nie jest przeznaczony na ubój. Taki zapis teoretycznie chroni konia przed rzeźnią, bo lekarz może mu wtedy podawać leki, które pozostają w tkankach i mięśniach i dyskwalifikują mięso, jako nieprzystosowane do spożywania przez ludzi. Najczęściej dotyczy to koni i kuców sportowych, ale nie tylko. Takiego zapisu nie można już cofnąć. Na umieszczenie go w paszporcie naszego konia możemy zdecydować się na dowolnym etapie życia konia wypełniając stosowny druk deklaracji/oświadczenia. I choć brzmi to jak zabezpieczenie konika przed rzeźnym losem to wyjaśniam – aż tak kolorowo, niestety, nie jest. Zapis ten oznacza dosłownie, że koń jest „sklasyfikowany PO UBOJU jako nieprzeznaczony do spożycia przez ludzi” czyli rzeźny strzał w łeb może dostać, po prostu nie trafi na włoski talerz. Co jest mu już chyba obojętne, bo po trafieniu do rzeźni jego zmartwieniem nie jest to, czy ktoś będzie konsumował jego zwłoki. Zmartwieniem jest sam fakt, że do tej rzeźni trafił. Inna sprawa, że handlarz, który przywiózł na ubój konia z takim zapisem w paszporcie, pieniędzy za mięsko nie otrzyma, co powinno go skutecznie zdemotywować w sprawie zakupu takiego towaru.
- opis zwierzęcia przygotowany przez wykwalifikowanego i uprawnionego do tego pracownika PZHK.
Tu strona z paszportu Czubajki – taka tytułowa, główna:
Opis konia zawiera najbardziej istotne informacje o zwierzaku i jest na tyle dokładny, by uniemożliwiał podmiany paszportów i ogólne żonglowanie papierami zwierząt. Musi zawierać szczegółowe dane identyfikacyjne, by zwierzę było łatwe do rozpoznania i niemożliwe do pomylenia z innym koniem np. tej samej maści. Co więc opisuje się w paszporcie?
- Imię konia i jego pochodzenie tj. dane rodziców, dziadków – drzewo genealogiczne i rodowód do 4 pokolenia
- Płeć zwierzaka (przy kastracji ogiera powiadamia się PZHK o zmianie płci konia, a wpisu do paszportu wraz ze swoją pieczątka i datą zabiegu dokonuje lekarz weterynarii, który kastrację przeprowadził)
- Datę urodzenia
- Rasę lub typ
- Maść
- Odmiany na maści podstawowej czyli opis wraz z rysunkiem wszelkich malunków na nogach, pysku itd.
- Palenia, mrożenia, tatuaże czy inne znaki uzyskane sztucznie i widoczne dożywotnio na skórze zwierzaka.
- Wicherki czyli znak szczególny, porównywalny trochę z naszymi odciskami palców. Wicherki oznacza się na rysunkach czarnym krzyżykiem. Jak wygląda wicherek? O tak:
Tu wicherek na łbie Rozy.
A to trzy wicherki na szyi Tajgi.
Tak wygląda wicherek przy grzebieniu grzywy Sztorma.
A tutaj wicherek na szyi srokatego Bawarka:
Fot. 1-4 Weronika Ładak
Wicherki to takie… hmmm… wicherki, zawirowania sierści nazywane też krowim liźnięciem. Mogą występować wszędzie na końskim ciele: łbie, szyi, słabiznach itd. Osoba dokonująca opisu ogląda dokładnie konia i zaznacza w paszporcie miejsca występowania tych znaków szczególnych. Sam wicherek nie jest niczym szczególnym, ale już miejsca jego występowania u różnych koni się zmieniają, co czyni z wicherków znak identyfikacyjny.
Fachowo przygotowany opis wygląda tak:
Tutaj akurat opis Nefryta, który jest karosrokaty. Zobaczcie, jak dokładnie opisane są plamy na jego ciele, łącznie z białymi włosami w grzywie (ten kreskowany irokez). Gdy koń nie ma żadnych odmian, blizn, paleń to na opisie widnieją często tylko czarne krzyżyki wicherków.
Poniżej opis graficzny i słowny (dwie strony) z paszportu Makówki. Rysunki są zawsze uzupełnione opisem słownym na osobnej stronie. Informacje podane są skrótowo, ale całość tworzy obraz indywidualnej jednostki. W ten sposób nawet konie jednolitej maści bez odmian są oznakowane niepowtarzalnie (wicherki, blizny, znamiona, plamy cieliste itd.)
Czerwonym kolorem zaznacza się to, co na koniu jest białe, a więc odmiany, łaty itd. Kreskowane są obszary kępek białych włosów, a plamy cieliste (brak pigmentu na skórze pod odmianą) są zakolorowane na czerwono. Poniżej macie przykład tzw. plamy cielistej czyli odmiany na pysku, która przecież biała nie jest. Na zdjęciu Tara, haflingerka. Widać jej białą strzałkę, która w rejonie nozdrzy staje się już plamą cielistą.
Kolorem czarnym oznacza się to, co na koniu nie jest białe, a wymaga wyróżnienia, a więc: wicherki (oznaczone krzyżykiem), blizny (oznaczone strzałką), piętna (narysowane, a jeśli nieczytelne to oznaczone jak blizna strzałką), piętno Mahometa (trójkącik). O takich znakach szczególnych konia będę jeszcze pisać.
Pochodzenie konia w paszporcie wywiedzione jest do 4 pokolenia. Poniżej przykład z paszportu Nokturna (czyli Bolka) – rodzice i ich drzewka genealogiczne:
A tutaj strona, którą uzupełnia lekarz weterynarii – to akurat szczepienia Iliady.
Jeżeli koń przestanie być naszą własnością to musimy zgłosić ten fakt do PZHK. Przy okazji sprzedaży zajmuje się tym osoba nabywająca zwierzaka, a jeżeli konik nam, niestety, padnie, zostanie uśpiony, skradziony czy przeznaczony na ubój to zgłaszamy to w terminie 7 dni, by koń został zdjęty z naszej ewidencji. Aha, te nieszczęśniki, które właściciele oddają na rzeź są automatycznie zdejmowane z ewidencji, gdy tylko ubojnia się nimi zajmie i to ona informuje o tym PZHK. Właściciel jest z tego obowiązku zwolniony, co mu pewnie odciąża sumienie – oddaje konia z paszportem, inkasuje zapłatę i zapomina. Jeśli potrafi, a pewnie tak skoro taką decyzję podejmuje.
Paszport konia zawiera wszelkie informacje, które pomagają prawidłowo i bez pomyłek zidentyfikować zwierzę. Opis jest na tyle dokładny i szczegółowy, że nie ma potrzeby umieszczania w paszporcie zdjęcia konia – ani portretu legitymacyjnego, ani obrazu całej sylwetki. Nie uważam też, by takie zdjęcie było do czegokolwiek potrzebne, ale już dziwi mnie brak informacji o wzroście konia, nawet przybliżonym. Jest różnica między kucami, duże konie też wahają się w sporych przedziałach i naprawdę na pierwszy rzut oka można bez miarki odróżnić konia, który ma w kłębie 150cm od tego, który przekracza 170cm. A i jeden i drugi może należeć do tej samej rasy czy typu. Mamy w stajni Czarkę z pełnym wielkopolskim pochodzeniem i wzrostem ok. 160cm oraz wielkopolaka Nefryta mierzącego 170cm. Jest hanowerska klacz Chilli (179m) i hanowerka Goethine (165cm). Różnicę widać jak na dłoni. O wahaniach wzrostu wśród koni sp (szlachetna półkrew, mieszanka dwóch koni szlachetnych) nie muszę nawet wspominać. Jeśli już opisuje się konie co do wicherka, to czemu nie wspomina o ich wysokości? To ułatwiałoby identyfikację np. policji, bo dla zwykłych funkcjonariuszy sprawa np. takich wicherków może być niejasna, a na pewno nie rzucająca się w oczy.
Chciałam wam również zwrócić uwagę, że paszport, chociaż zawiera dane i adres właściciela (nie zawsze aktualnego) to nie jest dokumentem własności. Dowodem własności jest umowa kupna-sprzedaży czy faktura zakupowa za konia. Paszport to taki dowód rejestracyjny konika, właściciel jest w nim wpisany, ale jeździć autem może każda osoba, która ma papier w garści. Aby potwierdzić własność należy przedstawić dowód zakupu konia. Niby niewielka różnica, a my już z niej korzystaliśmy – daliśmy konia na okres próbny do innej stajni wraz z paszportem (bo przecież opuścił nasze gospodarstwo, a tacy już praworządni i legalni jesteśmy), a potem mieliśmy problem z odbiorem zwierzaka, bo nieuczciwy właściciel stajni próbował go wyłudzić. Wiążąca okazała się tu faktura zakupu, a nie paszport, którego nie mieliśmy w rękach. Nieważne, kto ma paszport w dłoni; koń należy do tego, kto za niego zapłacił i może to potwierdzić dowodem zakupu czy zawartą umową. Trzymajcie więc umowę kupna-sprzedaży czy dowód zakupu w oryginale w swojej dokumentacji. Sam paszport należy bardziej do konia niż do Was :)
Znaki szczególne – odmiany, które wyróżniają konia z szeregu popularnych maści
Znam nasze stado co do nogi. Potrafię z daleka na pastwisku rozpoznać konkretnego konia, nawet jeśli jest to grupka samych gniadoszy czy siwków. Każdy ma przecież inną budowę, wzrost, wymiary. I każdy ma jakiś znak szczególny zwany odmianą. O odmianach na końskim ciele możecie poczytać w poprzednim wpisie – te podstawowe występują w różnych kombinacjach oraz kształtach i są indywidualnymi cechami konia. Oprócz podstawowych odmian mamy też szereg innych, rzadziej występujących znaków szczególnych. I o nich dzisiaj krótko opowiem. Albo postaram się krótko, a wyjdzie jak zwykle…
Lubię, gdy koń wyróżnia się z tłumu. I podobają mi się wszystkie malowania i odmiany na sierści, bo czynią z konia indywiduum, które rozpoznaję z daleka. Każdy znak szczególny na końskiej sierści mi się podoba, choć przyznaję, że najbardziej eleganckie i klasyczne są konie jednej maści, gładkie i szlachetne. Ale to malowanki przyciągają wzrok…
A więc zaczynamy. U niektórych koni pojawia się tzw. RYBIE OKO. Takie oko ma błękitną tęczówkę (lub biało-błękitną). Spowodowane jest to niedoborem melaniny w tęczówce i wygląda przepięknie! U nas w stajni był konik Hetman z rybimi oczami. Taki koń widzi tak samo jak ten z orzechową tęczówką, nie jest to wada ani upośledzenie. Ot, niesamowity znak szczególny. Mi się bardzo podoba, a Wam?
Źródło
Innym znakiem szczególnym w obrębie gałki ocznej konia jest TWARDÓWKA. U konia z twardówką zewnętrzna błona gałki ocznej jest biała i widoczna. Takie oko u konia nazywa się też „ludzkim okiem”, bo rzeczywiście przypomina nasze – barwna tęczówka zatopiona w białku. Najczęściej spotyka się twardówkę u koni maści tarantowatych, srokatych – wszelkich nakrapianych muchomorów, ale nie jest to regułą, bo widziałam już konie ciemnych maści z twardówką. I o ile u „kropków” typu appaloosa czy knabstrup biała twardówka jest ciekawym dodatkiem, to już u gniadych czy skarogniadych trochę mnie przeraża. Oczy konia to zwierciadło jego duszy; gdy poznaję nowego konia zawsze uważnie obserwuję jego oczy. U niektórych są łagodne, spokojne, wręcz depresyjne – aż masz ochotę konika przytulić i pocieszyć, bo taki zmartwiony. Inne mają żywe, zainteresowane, ciekawskie oczka. A te z twardówką błyskają białkiem i sprawiają, że czuję się niepewnie. Może dlatego, że i u konia bez białej twardówki ukazuje się czasami biała krawędź – w przypadku koni agresywnych, nadpobudliwych. I takie błyskanie białkiem nie działa na mnie relaksująco. To zresztą tylko kwestia wrażenia optycznego, bo koń z twardówką absolutnie nie jest „z urzędu” agresywny czy niezrównoważony.
Źródło
Z ciekawych odmian na końskim łbie wspomnę też o tzw. ŻABIM PYSKU. Odmiana ta również najczęściej pojawia się u „muchomorów” typu konie appaloosa czy knabstrup. Jest to taki kropkowany pyszczek – na ciemnej skórze konia występują różowe plamy. O, proszę:
Źródło
Kopyta konia też nie są wszystkie jednakowe. Mogą być ciemne, mogą mieć jasny róg. Nawet „w obrębie” jednego konia często różnią się kolorem. Kopyta są, wiadomo, cztery. I każde może być inne. Najciekawsze są KOPYTA PASKOWANE. O kopytach więcej pisałam tutaj, zdjęcia kolorowych kopyt też są :) A poniżej kopytko naszego Morgana – dwukolor:
A skoro jesteśmy przy nogach to warto wspomnieć o ODMIANIE GRONOSTAJOWEJ. To taka skarpetka lub koronka na końskiej nóżce, która jest nakrapiana czarnymi lub brązowymi plamami. Wygląda pięknie :)
Fot. Dorota Grott # noga Bisquit R, wł. Ania Chrzanowska
Fot. Weronika Ładak # nakrapiana koronka Noweli
Na nogach konia znaleźć też można pręgi nazywane PRĄŻKAMI ZEBROIDALNYMI lub ZEBROWATOŚCIĄ. Takie paskowanie cechuje konie ras prymitywnych i jest pozostałością barw ochronnych dzikich koni. Występuje najczęściej u koników polskich, hucułów, koni Przewalskiego.
Fot. Weronika Ładak # nogi Górala, hucuła
Bardzo często zebrowatość jest połączona z występowaniem PRĘGI GRZBIETOWEJ. Jest to pas ciemnej sierści na grzbiecie konia, ciągnący się od kłębu do samego ogona. Wyznacza symetrię ;) Charakterystyczny jest również dla ras prymitywnych, ale oprócz nich występuje często przy maściach bułanych.
Fot. Weronika Ładak # grzbiet Górala (hucuł) i Makówki (kuc – mieszanka konika polskiego i kuca walijskiego)
U fiordów pręga grzbietowa wchodzi na grzywę, co pięknie podkreśla się strzyżeniem na irokeza. To typowa cecha koni fiordzkich:
U koni spotykamy też bardzo często PODPALANIA. Bardzo podobają mi się podpalane konie. Taki koń ma przyciemnione, przydymione nogi, uszy, pysk. Najczęściej podpalania dotyczą wszelkich odcieni maści gniadych. Tu nogi Lily:
Tutaj podpalane uszy Bolka:
A tu pysk Lindy – przypalony (a raczej rozjaśniony) na brąz:
A przykładem „odwróconego” podpalania jest tzw. MĄCZYSTOŚĆ. To takie rozjaśnienia na nogach, pysku, brzuchu i w pachwinach. Jakby się konik w mące bawił. Też pięknie, spójrzcie na naszego Cudaczka:
To akurat mączystość źrebięca, maluszek już z niej wyrasta, zobaczymy ile zostanie.
A tutaj kolejne przykłady dorosłych młynarzy:
Źródło
Źródło
Ciekawym dodatkiem do maści podstawowej jest też PLAMISTOŚĆ. Może ona przybierać różne formy. Najczęściej to takie kropkowanie lub pochlapanie konia białą farbą na zadzie, ale nie tylko. W plamistości zawiera się szeroki wachlarz białych plam rozsianych na ciele konia. Zawsze czyni nam z konia interesującego indywidualnego osobnika. Niektóre odmiany plamistości są dość regularne i ładne, inne wyglądają trochę jak dzieło pomylonego czy pijanego malarza-artysty.
Tutaj warto też wspomnieć o JABŁKOWITOŚCI czyli takich okrągłych placuszkach, „jabłkach” na końskim ciele. Najczęściej spotykane u siwków i nazwane jako osobna maść siwa jabłkowita, ale dotyczy też np. koni gniadych czy skarogniadych, choć je zazwyczaj dotyka tzw. jabłkowitość sezonowa. To oznacza, że koń staje się jabłkowity w okresie wymiany sierści – wypadanie włosów partiami (najpierw wypadają te leżące najdalej od naczyń krwionośnych) tworzy nam na koniu wzór jabłuszek. Po zakończeniu linienia jabłkowitość zanika.
gniady Czort, koń prywatny u nas w pensjonacie
Bardziej popularna jest jabłkowitość siwków. Poniżej przykład – Sztorm. Powoli mu te „jabłka” zanikają z każdym kolejnym linieniem, ale wciąż są wyraźne na zadzie. Fot. Marzena Jaroszewska:
A tutaj już HRECZKA, czyli taka straciatella – kawałki czekolady na siwej sierści. A sama nazwa „hreczka” oznacza po prostu grykę, a koń siwy w hreczce wygląda jak posypany kaszą gryczaną. Straciatella brzmi smaczniej:) Fachowo nazywa się to właściwie hreczką, straciatella to mój wymysł, ale lepszy niż wersja anglojęzyczna: flea bitten grey (siwy pokąsany przez pchły). Na zdjęciu Czubajka, w obiektywie Agaty Choszcz:
No i jak już plamy rozważamy to spójrzcie na to:
To odmiana zwana MARMUREM lub PLAMAMI ŻYRAFY . To dopiero coś! Na żywo takiego konia nie spotkałam, ale przyznaję, że nie byłby anonimowy w stadzie na pastwisku. Cudo!
I już na jednym ciągu z tą intrygującą żyrafą popatrzcie też na takiego tygryska:
koń Dunbars’ Gold źródło
To UMASZCZENIE TYGRYSIE. No, czyż nie piękny? I niepowtarzalny w licznej grupie koni pospolitych maści :) A tu możecie pooglądać inne koniki, które tygryski lubią najbardziej: Salsa, Chilli.
Zresztą różnych plam i odbarwień na koniach można spotkać mnóstwo. Genetykiem nie jestem, więc nie rozpoznaję, nie grupuję, nie wyjaśnię. U nas w stajni Linda (ślązaczka) maści skarogniadej jest np. przyprószona płatkami śniegu. Czasem ich przybywa, potem zanikają, by znów zasypać klacz. Autorka strony Genetyka Umaszczenia Zwierząt Renata Janeczek rozpoznała te płatki śniegu na ciele Lindy jako plamki BIRDCATCHER.
Są to białe kropkowania na sierści, które mogą pojawiać się i czasowo zanikać. Znalazłam w sieci inny przykład takiego śnieżenia:
Źródło
I dodatkowo dla porównania inne plamkowanie – plamy BEND OR czyli śnieżenie w kolorze ciemnym, występujące najczęściej u koni maści kasztanowatej i palomino, choć gniadoszom też się zdarza:
Źródło
Źródło
Do znaków szczególnych u konia należą też WICHERKI zwane KROWIMI LIŹNIĘCIAMI. Pisałam o nich we wpisie o paszportach koniowatych. Poniżej wicherki na szyi Tajgi (fot. Weronika Ładak):
A znacie KCIUK PROROKA nazywany też pchnięciem lancą? To takie wgłębienie w mięśniu szyi, łopatki, czasem piersi lub nawet zadu. Nie ma żadnego wpływu na użytkowe cechy konia i w niczym mu nie przeszkadza. Mięsień nie jest uszkodzony, kurczy się i rozprostowuje bez problemu. Ot, znak szczególny. Podobno w ten sposób Mahomet oznacza najdzielniejsze konie, a którego dotknie swym kciukiem, tego czeka niezwykły los. Poniżej przykłady „pchnięcia lancą”: na klatce piersiowej kuca i na zadzie siwej folblutki.
Źródło obu zdjęć: forum re-volta
A inną odmianą związaną z legendami o koniach arabskich jest tzw. piętno Mahometa. To „krwawy ślad”, którym Mahomet wyróżnia konie siwe (najczęściej araby, choć nie tylko, bo arabska krew płynie też w wielu innych rasach). Jest to obszar sierści, który u siwka nie wysiwiał i wciąż pozostaje w kolorze bazowym. Podobno jest to pozostałość krwi wojownika, którego waleczna klacz wyniosła rannego z pola bitwy. Ranny jeździec wisiał na koniu, a jego krew obficie zlała rumakowi łopatkę i szyję. Mahomet nagrodził dzielną klacz pozostawiając jej piętno – niezmywalny krwawy ślad, który klacz przekazała swojemu źrebięciu. I do dzisiaj niektóre siwe konie dumnie noszą ślad po bohaterskim czynie przodka. Poniżej klacz Sweet Meadows Sanaya, zalana krwią wojownika, którego na oczy nie widziała, ale ma pamiątkę po swojej bohaterskiej pra-matce.
Źródło
A poniżej inne przykłady niewysiwienia – „krwawe plamy” – piętno Mahometa na końskich łbach.
Źródło
Źródło
Acorado II, ogier holsztyński
Nazwy odmian końskich nadanych przez Mahometa są dość zawiłe i czasem trudno je rozgraniczać. Odciskiem kciuka równie często nazywa się pchnięcia lancą jak i plamy-stempelki na sierści, o takie:
Widać tu jabłkowitość gniadej klaczy i odcisk kciuka Mahometa – to ta plama na boku. Ale najbardziej podoba mi się nazwa tej łysiny na łbie źrebaka – właściciele nazywają ją „Lampą Akermanu”. Kojarzycie? To z sonetów krymskich Mickiewicza. Przepiękna nazwa! Nigdy wcześniej się z nią nie spotkałam w odniesieniu do końskiej odmiany, więc zakładam, że to autorski pomysł pp. Kordalskich. Coś wspaniałego! Zdjęcie pochodzi ze strony Kresowej Stajni, hodowli koni małopolskich pp. Marleny i Krzysztofa Kordalskich w woj. lubelskim.
Tak więc taka plama jak na powyższym zdjęciu to też jest piętno pracowitego Mahometa. W swej nieograniczonej dobroci Mahomet znaczy konie albo robiąc w nich dziury (pchnięcia lancą) kciukiem, albo stemple (też kciukiem, pewnie drugiej ręki :) albo zlewając krwią dzielnego wojownika. Taka sytuacja.
Nietuzinkowe są też często ubarwienia grzywy i ogona. Czasem u koni pojawia się ROZJAŚNIONA GRZYWA, przemieszane włosy w różnych odcieniach, wyglądające trochę jak balejaż. Bardzo często pojawia się u maści myszatych, ale nie tylko. Poniżej nasz bandyta Morus – konik polski i jego pasemka:
A tu rozjaśniona grzywa kasztanowatej arabki:
Źródło
W ogonie odbarwienia też występują. Zdarzają się np. ogony srebrne nazywane PIÓROPUSZEM GULASTRY. Taki ogon ma domieszkę jasnych włosów, a dotyczy tylko koni maści ciemnych (srebrny ogon u siwka to normalka, a nie wyjątkowość). Pojawia się zazwyczaj u koni z domieszką krwi arabskiej.
Źródło
Źródło: genetyka umaszczenia koni
Pióropusza Gulastry nie myli się z OGONEM SKUNKSA. To w zasadzie nie dotyczy aż tak ogona (choć nazwa trochę mylna), ale umaszczenia zwanego RABICANO. W takim przypadku mamy na ciele konia rozproszone białe włosy – największe zagęszczenie występuje w okolicach zadu, nasady ogona i pachwin, ale często schodzi aż na żebra.
Źródło: genetyka umaszczenia koni
Źródło
Do znaków szczególnych u koni na pewno można też dorzucić takie osobnicze i nabyte zmiany jak tatuaże, palenia, mrożenia itp. O tym wszystkim pisałam już we wpisie o znakowaniu koni. A oprócz tych znaków, które zostały wykonane na koniu przez człowieka mamy też szereg innych, nabytych przez zaniedbanie, niedopatrzenie lub agresję stadną. Chodzi mi o różnego rodzaju blizny i odparzenia. Na przykład Czubajka ma na zadzie pamiątkę po walce zbiorowej (fot. Weronika Ładak):
A Sztorm dumnie nosi na szyi bliznę, którą nabył w potyczce z Bolkiem:
Bolek zresztą też ma znak, z którym się nie urodził, a nabył dzięki beznadziejnej, choć skórzanej uprzęży:
Ta biała plama to odparzenie, uprząż już wywaliliśmy, ale Bolka nie możemy wywalić :)
Kiedyś trafiła też do nas gniada klacz Walkiria z guzami na bokach. Biedaczka otrzymała je w darze od sadysty, który nieumiejętnie i nadmiernie używał ostróg. Przykre.
Za to siwa Faramuszka, którą kupiliśmy już w bardzo podeszłym wieku miała na nosie taki wzorek:
I nie znikł po linieniu. Może i wyróżniał ją z tłumu siwków, ale nie chcę myśleć jak przebiegał proces tworzenia i jak bolesny był dla konia.
Fot. Kasia Arczykowska
A jakie znaki szczególne na ciele konia Wy znacie? O czym nie wspomniałam? Jeśli macie zdjęcia fajnych stylówek u koni to wrzućcie w komentarze. Czy konie z Waszych stajni mają coś z powyższych urozmaiceń? Dawajcie, wzbogaćcie ten zbiór!
Skarbnicą wiedzy nt. umaszczenia koni jest strona Genetyka Umaszczenia Zwierząt. Możecie ją również znaleźć na Facebooku. Gorąco polecam Wam odwiedzić tę stronę – tam naprawdę jasno i klarownie wyjaśnione są rodzaje umaszczenia wraz z wszelkimi, bardzo interesującymi modyfikatorami. A zdjęcia – rewelacja! Utknęłam na tej stronie na wiele godzin; podziwiam wiedzę, pasję, zaangażowanie Autorki. I dziękuję za dzielenie się swoją wiedzą, doceńcie też – wspaniała robota! Warto obejrzeć, jakie cuda tworzy natura, ja tu wrzuciłam plewy w porównaniu do zasobów tam przedstawionych. Zajrzyjcie i poczytajcie o okopconych koniach, o tych z mutacją Allelu e–>ea, o chimerach i mozaikach, plamistości szlachetnej, szampanach i pieczarkach… Ja nie poruszam się po grząskim dla mnie gruncie genetyki i genów, które w/w odmiany wywołują. A wiedza Autorki jest imponująca! I zdołała mnie bezpiecznie przeprowadzić po zagadnieniach genetyki i dziedziczenia, choć z racji moich braków parę razy jednak w tym bagnie genów utknęłam.
Autor: Ania Kategoria: NATURAL