Szukam konia!

kuehn bolek

No na nic nie mam czasu. Z uśmiechem na twarzy walczę, ale nawalam na wszystkich frontach. Jak już mi się uda wpaść w dobry rytm i ogarniam na bieżąco swoje życie to wydarza się coś, co mi ten w trudem zbudowany system obala. Macierzyństwo to cud-miód i orzeszki w czekoladzie – polecam każdemu, kogo nudzi szara codzienność. Ja od stycznia nie nudziłam się ani przez chwilę.

Sezon się zbliża, obozy dla dorosłych już tuż-tuż, a ja biedna nie mam konia :( Bo te trzydzieści w stajni to… eee.. no nie mam konia dla siebie i to nie jest żadna fanaberia! Muszę mieć swojego konia! I zupełnie nie mam czasu go poszukać, choć biedaczek pewnie rży gdzieś tam w Polsce i marzy, by mnie nosić na grzbiecie. Postanowiłam więc zwalić ten problem na Was – pomóżcie zapracowanej matce, która dzięki Wam zamiast marnować czas na przeglądanie ogłoszeń będzie miała chwilę na swoje rozrywki – pranie, sprzątanie, gotowanie, wycieranie zasmarkanych nosków, zmienianie mokrych pieluch. Pomożecie? Dzięki!

Ps. Jak Wam dobrze pójdzie to z czasem pomożecie przy rozrywkach – dla najlepszych zmiana pieluch i spacer z wrzeszczącym dzieckiem w głębokim wózku – cóż to za relaks, istne spa!

A jeśli chodzi o konia to mam wysokie wymagania:

  • cztery nogi, wszystkie zdrowe
  • klacz z feministycznym zacięciem – w myśl tego wpisu dziękuję za ogiera, a wbrew temu co tu pisałam dziękuję za wałacha i poproszę kobyłkę.
  • młoda tzn. maksymalnie 6-7 lat, chętniej 4-5 latka. Mam doświadczenie z dziećmi, poproszę więc przedszkolaka. Za nastolatki dziękuję.
  • rasa śląska koniecznie z papierami, bo ma być żoną dla Bolka – tylko znalezienie mu partnerki uratuje go przed kastracją. Chcemy dochować się źrebiąt po Bolusiu, a Linda mu w ogóle do gustu nie przypadła. Poza tym Linda ma folbluta w papierach, co jest dopuszczalne w hodowli ślązaków, ale ja wolę taki typ mocnego śląskiego konia, a nie filigranowe angielskie nóżki.
  • nie żyrafa – serdecznie dziękuję z wszystko co ma ponad 167 w kłębie. Za często muszę złazić w terenie, by sprzątać kupy, a młodsza się nie robię i nie zamierzam ćwiczyć gibkości stawów biodrowych, bo ciąże już mi je poluzowały, wystarczy.
  • jako kobieta zastrzegam sobie prawo wyboru koloru nowej fury – chcę konia karego, gniade ślązaki odpadają, o siwych nie wspomnę. Koń ma być czarny, dopuszczam malowania na łbie i nogach.
  • może być surowizna zupełna, może być ułożona pod siodło -obojętnie. Niechętnie przygarnę ślązarę, która chodzi w zaprzęgu – wolałabym by tego doświadczenia nie znała. W razie czego Kuba ją ułoży na spokojnie i delikatnie. Po solidnych podstawach pod siodłem.
  • cena bez znaczenia – wiem za ile chodzą ślązaki i nie wyczaruję z mojej świnki skarbonki więcej niż koń jest wart. Ale wiadomo m. in. z tego wpisu, że jestem naiwna i kiepsko się targuję. W poszukiwaniach nie zwracajcie więc uwagi na cenę, sama zweryfikuję.

I to chyba wszystko. Co mi się przypomni to na bieżąco zaktualizuję. Może znacie / widzieliście / znajomi mają itp? Popytajcie proszę, roześlijcie wici – zapewniam, że koń trafi w dobre ręce i będzie miał słodkie życie u mego boku. Info w komentarzach lub na maila ania@czubajka.pl. Uznajmy, że ten koń mi się zgubił i dla znalazcy mam nagrodę. Znajdźcie mojego konisia, proszę… bo on tam gdzieś za mną tęskni.

Fot. Tomasz Kuehn # Bolek czyli Nokturn. Tak wygląda ślązak, który mi się podoba – ma  klatę Pudziana i zad Kim Kardashian. Filigranowe, porcelanowe laleczki są dobre – w rasie gorącokrwistych arabów, a ślazaka szukam mocnego, starego typu, żadnych podrób.