Spacerniak dla więźnia – nie trzymaj konia w karcerze!
Nie spotkałam jeszcze stajni, w której konie miałyby taką swobodę, jak u nas. Od dwudziestu lat nasze stado jest puszczane luzem i łazi gdzie chce, jak chce i po co chce. Dawniej nie budziło to nawet u nas żadnych refleksji – przecież wszystkie łąki i pola wokół były puste. Dziś wyrosło nam pod płotem całe osiedle jednorodzinnych, wolnostojących domków. A mimo tego, że robi się nam z koniną coraz ciaśniej, stado nadal jest puszczane luzem. Nie twierdzę, że to chwalebna postawa i powinna być naśladowana. Co chwilę mamy telefony, że konie pasą się koło szosy, wlazły komuś na posesję, buszują w cudzym zbożu. Pewnie powinniśmy to w końcu ukrócić, ale brak nam rąk do pracy i funduszy finansowych. W związku z tym stajenny o 5 rano otwiera wszystkie boksy i strzela z bata – tabun wylatuje na włości i snuje się do woli. Nie wszyscy wokół, łącznie z nami, są z tego powodu zadowoleni. Jedno jest pewne – najszczęśliwsze są konie.
Żal mi tych wszystkich zwierząt, które stoją całymi dniami w boksach, a ich potrzebę ruchu zaspokaja się pracą pod siodłem, na lonży, czy w ogłupiającej i monotonnej karuzeli. Nie uważam, że wymuszony ruch jest zły. Wprost przeciwnie, należy zmuszać konie do ruchu, bo od tego zależy ich zdrowie fizyczne i psychiczne. Wiadomo, że mięśnie i stawy pozostające w ruchu są dobrze ukrwione, natlenione. Kopyta pracują, płuca pracują, serce energicznie pompuje dobrze utlenioną krew do wszystkich narządów ciała. Jednak ruch wymuszony daje koniowi korzyści tylko fizyczne. O zdrowiu psychicznym konia, który łazi w karuzeli, biega w kółko na lonży czy pracuje pod jeźdźcem na padoku (łeb ustawiony, kierunek i tempo dyktuje jeździec) lepiej się nie wypowiadać. I teraz wyobraźcie sobie, że koń ten wychodzi ze swojej celi tylko na te zajęcia z wymuszonym ruchem, a potem wraca do karceru. A gdzie swoboda? Gdzie zabawa w stadzie, drzemka na słoneczku, węszenie i łapanie wiatru w uszy? Gdzie całe życie społeczne, poczucie bezpieczeństwa i więzi, jakie daje stado? Brak porządnego pastwiska przy stajni to zbrodnia na psychice konia!
Konie nie są stworzone do stania w stajennym boksie. Nigdy nie chowały się po jaskiniach czy szałasach. Zawsze żyły na otwartych, bezkresnych równinach. Uwielbiają wiatr, nie boją się deszczu, odpoczywają w towarzystwie współplemieńców. Na pastwisku tyle się dzieje! Konie zaczepiają się nawzajem, ganiają. Pasą się lub nawet drzemią, czując się bezpieczne w towarzystwie stada. Stajnia to nuda, monotonia, splin. Pastwisko, choć wydaje nam się, że jest jednym wielkim „nicnierobieniem”, dla konia jest ogromną rozrywką. On jest stale zajęty! Obserwuje, je, zaczepia kumpli, wącha, biega, bawi się. Jego mózg pracuje. Tyle wrażeń! Koń stojący w stajni, będzie sobie sam dostarczał rozrywki : zacznie tkać, łykać, heblować. Narowy i nałogi biorą się z nudy. Poza tym, koń-więzień będzie bardziej strachliwy i płochliwy od tego, który swobodnie poznaje i obserwuje świat; to przecież logiczne.
Nasza konina wolności i swobody ma w bród. Jeśli chcecie zobaczyć, jak wyglądają szczęśliwe konie – zapraszam. Codzienna dawka pastwiskowego prozacu i koń przyjaźnie i radośnie wita wszystkich odwiedzających stajnię ludzi. Polecam położyć się w trawie, ze źdźbłem w zębach i odprężyć się pod błękitnym niebem – konie obok będą biegać, obserwować, co ciekawsze zbliżą się i chuchną ciepłymi chrapami w Waszą twarz. To jest właśnie raj na ziemi.
Fot. Magda Wiśniewska # Sukcesja i Czubajka
Agata
22 października 2013 @ 18:47
O tak, całkowicie się z panią zgadzam. Konie powinno się padokować w miarę możliwości jak najwięcej, bo dzięki temu są zdrowsze i mają lepszą odporność, ale przede wszystkim są szczęśliwsze. Bo przecież do tego są stworzone – do wolności, są jej ucieleśnieniem. Talar potrafi nieźle dać mi w kość (zwłaszcza, kiedy zdecyduje się paść daleko za rowem), to mimo to, kiedy przychodzę po niego, a on stoi na środku gigantycznej łąki, otoczony zapachem zielonej trawy i polnych ziół, wiatr bawi się jego grzywą, a źdźbła mamią swoją cichą, szumiącą piosenką, dostrzegam w jego oku błysk, za który oddałabym wszystko. Uśmiecha się do mnie oczami. Jest po prostu szczęśliwy i dlatego nie miałabym serca, by odbierać mu radość z tak prostych rzeczy. Sądzę, że powinniśmy uczyć się tego od koni – doceniania każdej chwili, jaką daje nam życie.
Kinga
31 października 2013 @ 18:01
Sama jestem zwolenniczką padoków, zwłaszcza takich, na których jest trawa, ale nie powiem, żebym była zachwycona faktem, że wypuszczacie je luzem, na nieogrodzony teren (bo tak to zrozumiałam, jeśli jest inaczej to przepraszam i zwracam honor). Nie byłabym zadowolona, gdyby po moim polu, na którym jest już coś zasiane, latały koniki, mimo, że sama mam swojego. To samo tyczy się ogródka, o który dbam- gdyby konisko wpadło na moje podwórko i narozrabiało, porobiło wyrytych śladków na pielęgnowanej trawie, to gorsza sprawa. Zwłaszcza, że ktoś może nawozić trawę, a wtedy ból dla Was i rumaka, bo w najlepszym wypadku skończy się to kolką. Poza tym, konie, które pasą się przy drodze? Samochód jedzie z dość dużą prędkością, a taki koń może wyskoczyć? No nie wiem.
Ania
1 listopada 2013 @ 11:43
Kinga, masz dużo racji i nie mogę się z Tobą nie zgodzić zupełnie. Dla uspokojenia Twojej wrażliwej duszy informuję, że część stada pasie się na wydzielonym elektrycznym pastuchem polu. Jednak grupa walijczyków, haflingerów i stare konie z naszej stawki chodzą luzem – mamy sporo hektarów i żadnych problemów z „wolną” koniną:) Tak funkcjonujemy ponad 20 lat – część koni nie może chodzić luzem, co ustaliliśmy próbami – prowadzają stado w dziwne zakątki i generują problemy. Pozostałe łażą luzem, często pozostają poza stajnią nawet na noc, choć mają możliwość powrotu do stajni. Znają teren i nie mają „żyłki Kolumba” – nie odchodzą od stajni. Z biegiem czasu się to zmienia, bo robi się coraz ciaśniej, nadal jednak mamy rozległe tereny i możemy koniom zapewnić swobodę bez ryzykowania ich bezpieczeństwa. Pozdrawiam :)
kika
5 stycznia 2016 @ 00:13
Teraz magiczne pytanie wypuscilabys luzem na pastwisko konia sportowego wartego minimum 60 tysięcy ? Bo ja nie i nigdy w życiu nie wypuszcze mojej kobyly na głowę nie upadłam . Juz nie jeden złamał sobie kark na pastwisku. Ma karuzele ma treningi codzienne plus 3 x w tygodniu skoki co jakiś czas wypuszczana sama na hale i regularnie startuje.
Joanna
6 lutego 2016 @ 21:22
60 tysiecy za konia???? ok, znam ceny … ale tez i wiem, ze za 60 tys nie kupuje sie przyjaciela, a maszyne do zarabiania… wiec u Czubajki nie jestes wsrod swoich…. mam takiego SZESCDZIESIAT-TYSIECY-KONIA u siebie, bo majac 9 lat zachorowal na pluca spowodowane STANIEM w boksie i praca 4 x w tygodniu na 560 %…. przygarnelismy konia … 3 lata chowu bezstajennego i kobyl jak smok…nie kicha, nie kaszle, nie prycha… teraz warty jest jakies 100 tys… ale zostanie u nas
Nati
19 marca 2016 @ 22:21
Kika po pierwsze jeżeli jej nie wypuszczasz to jak sądzę ona czuję się okropnie i żal mi jest tej klaczy
eliza
13 kwietnia 2016 @ 15:47
ja uważam że takie puszczanie koni luzem jest błedem ponieważ powiedzmy że idzie se człowiek na spacer z psem ale boi się koni nagle jakieś konisko mu wyskakuje przed nosem albo tak jak powiedziała kinga ktoś pielęgnuje swój ogródek a tu włazi se taki koń i wszystko niszczy moim zdanie powinniście się zastawić co robicie bo ktoś zadzwoni po straż miejską i będziecie mieć kłopoty
Ania
13 kwietnia 2016 @ 19:10
Eliza, konie biegają po naszym terenie. Jeśli ktoś przychodzi na teren ośrodka jeździeckiego z psem to sam bierze odpowiedzialność za siebie i zwierzę. Pełna swoboda była 20lat temu, dziś konie, choć nie grodzone to łażą po swoim, bo pozostałe tereny są zagospodarowane. Nie martw się o nas i straż miejską (chyba wiejską w naszym przypadku), wszystko pod kontrolą :)
natka
3 października 2016 @ 21:45
Koń jest dzikim zwierzęciem i jego życie powinno być zbliżanie do natury. A nie chuchasz i dmuchasz bo jak konik źle postawi nóżek to koniec
Ew
3 października 2017 @ 01:43
Ja bym wypuściła konia wartego 60 tyś a nawet więcej bo nie lubię patrzeć na cierpienie zwierząt. Łamią kark te które są skrzywione psychicznie poprzez ciągłe trzymanie w boksie. Otwarta przestrzeń to naturalne środowisko koni, dlaczego miałyby się na niej zabijać? Nieszczęśliwy wypadek może zdażyć się wszędzie, a jakie ryzyko jest podczas zawodów? W ostatnim czasie sporo o takich właśnie wypadkach słychać.