Dlaczego warto używać kantara sznurkowego?
Wszyscy wiemy do czego służy tradycyjny kantar. Zakładamy go na koński łeb, gdy wyprowadzamy konia na pastwisko, wiążemy do czyszczenia lub werkowania kopyt, przewozimy konia koniowozem. Spełnia te role znakomicie, dlaczego więc warto kupić też sznurkowy?
Kantar sznurkowy używany jest od stuleci. Jest to prawdopodobnie najstarsze kiełzno znane ludzkości i stosowane przez koczownicze plemiona, a dziś wraca do łask jako główne narzędzie szkoleniowe trenerów jeździectwa naturalnego. Do czego się go używa?
- praca i trening konia z ziemi;
- prowadzenie konia;
- jazda bez wędzidła;
Dlaczego góruje nad tradycyjnym kantarem w w/w kwestiach? Bo kantar sznurkowy, choć leży w podobnych miejscach na końskim łbie, co ten tradycyjny, pracuje i uczy. Działa na potylicę konia oraz na kość nosową, a jego boczne węzełki działają na kości policzkowe. Oznacza to, że przy złym ułożeniu łba (zadzieranie go, obniżanie pod kątem 45st.) wywołuje nacisk na potylicę lub nos. Nie jest to dla konia szczególnie bolesne, ale jednak linki są cienkie, twarde, ze sztucznego tworzywa. Nie ranią tak jak potrafi to zrobić wędzidło, ale z pewnością powodują u konia dyskomfort. Ten dyskomfort zmusza konia do szukania wygody – stara się on tak ułożyć łeb, by nacisk kantara był jak najmniej odczuwalny. W praktyce nazywa się to „follow the feel” czyli podążanie za odczuciem. Koń stara się znaleźć miejsce, w którym będzie mu wygodnie i rezultacie szybko i naturalnie ustawia zgiętą głowę na miękkim, nieusztywnionym karku. Ten kantar jest dużo delikatniejszy niż metalowe wędzidło, a przy prawidłowej pracy wodzą czy liną treningową (która powinna być luźna, nie stale napięta) w ogóle nie zadaje bólu. Jednocześnie staje się bezwzględnym narzędziem reakcji w przypadku buntu – osadza konia w miejscu poprzez nacisk na kość nosową. Jak wygląda ta kość nosowa, pisałam tutaj, przy okazji wpisu o hackamore. Kantar sznurkowy nie jest w stanie złamać tej kości, ale trzeba pamiętać, że na grzbiecie końskiego nosa przechodzą nerwy, bezpośrednio między kością nosową a skórą. Jest to bardzo wrażliwe miejsce, a nacisk na nie powoduje duży dyskomfort.
Jakie są zalety kantara sznurkowego?
- jest wytrzymały – tradycyjne kantary pękają, gdy koń się odsadza, rwą się przy wzmożonym nacisku. Kantar sznurkowy jest praktycznie niezniszczalny; kolega opowiadał mi, że sprawdzał jego wytrzymałość holując na nim auto. Jaki koń może go zerwać łbem?
- delikatniejszy niż wędzidło chroni wrażliwy koński pysk, a jednocześnie bezwzględnie egzekwuje posłuszeństwo
- kantar „myśli sam” – działa albo na potylicę, albo na grzbiet nosa, albo na kości policzkowe – w zależności od pozycji końskiego łba koryguje jego ustawienie
- nie robi takich szkód treningowych jak pękający nagle kantar tradycyjny
- łatwo na nim prawidłowo zebrać konia i ustawić jego szyję w miękki, naturalny ganasz
Jakie są wady kantara sznurkowego?
- jest wytrzymały, a to oznacza, że nie zerwie się, gdy uwiążemy na nim konia, gdy o coś zahaczy. Jeśli nie masz pod ręką nożyka nie uwolnisz konia, który zacisnął sobie taki kantar na łbie. To wada, dlatego trzeba pamiętać, że kantar ten nie służy do wiązania konia, przewożenia go trailerem, zostawiania na końskim łbie w boksie
- prawidłowo używany jest delikatny, ale przy nieumiejętnym stosowaniu i mocnym nacisku liny (przyzwyczajeni do tradycyjnych uwiązów ludzie często stosują silny nacisk, tymczasem lina powinna być luźna, w żadnym wypadku stale napięta!) może stać się narzędziem tortur
- niewprawna ręka może nim zrobić krzywdę – przy częstym stosowaniu, do tego nieprawidłowym, taki kantar zostawia na końskim łbie ślady: otarcia, wyłysienia, blizny
Jak jeździć na kantarze sznurkowym? Cała idea jazdy bezwędzidłowej na kantarze sznurowym polega na jak najmniejszym kontakcie. Wodze (zaczepione do węzła pod brodą zwanego fiadorem) nie mogą być napięte – są luźne i używane delikatnie. Z wędzidłem jeździmy na kontakcie; tu trzeba przestawić myślenie. Zanim wsiądziesz w siodło konia z kantarem sznurkowym na łbie, najpierw pokaż mu, naucz go, jak działa ten kantar. Zrobisz to pracą z ziemi. Przy każdej zmianie kiełzna powinno się stosować tę metodę – gdy pierwszy raz założyłam Bolkowi munsztuk najpierw go z nim lonżowałam; gdy nasze młode konie zaczynają pracę w wypinaczach mama zawsze najpierw każe pracować z ziemi. Wsiądź dopiero, gdy koń pozna już kantar sznurkowy i sposób jego działania. Wiadomo, że koń może nie potraktować kantara serio, a jeśli doda się do tego brak doświadczenia jeźdźca w używaniu tej pomocy, powstaje nam problem, potencjalne zagrożenie. Osobiście polecam najpierw założyć kantar na ogłowie wędzidłowe i starać się jak najmniej używać wodzy. Będziesz się czuć bezpiecznie, że w razie problemu z kontrolą zawsze możesz użyć wodzy wędzidłowych. Warto też pamiętać, jak różni się od wędzidła: nie jeździsz na stałym kontakcie, a dodatkowo działasz w inny sposób – w wodzach wędzidłowych działanie na prawą wodzę generuje nacisk na prawy kącik pyska; w kantarze nacisk na prawą wodzę działa na lewą stronę poprzez węzełek sznurkowy. To takie „przepychanie” konia, skuteczne, ale przy umiejętnym stosowaniu.
Każdemu, kto chciałby sprawdzić działanie kantara sznurkowego polecam rozwagę i ostrożność. I życzę powodzenia – Wasz koń będzie Wam wdzięczny :)
Maniery przy stole
Kindersztuba podczas jedzenia to całkowicie ludzki wynalazek. Konie mają swoje zasady odnośnie jedzenia, a jeśli zdarza im się zachowywać jak prosię to najwidoczniej powstał problem narowu. Mało osób traktuje poważnie taki stajenny narów jak „brzydkie” jedzenie, a jednak jest to sygnał, że coś jest z końską psychiką nie tak jak trzeba. Wszystkie narowy i nałogi biorą się najczęściej z nudy, stajennego splinu lub wprowadzonej w końskie życie nerwowości.
Czasami konie jedzą zbyt żarłocznie, rozgarniając owies pyskiem w żłobie i rozsypując go na ściółkę. Nasz Raszdi tak miesza we własnym żłobie, że z upadłych ziaren owies zaczyna kiełkować i po żłobem wyrastają świeże zieloniutkie źdźbła. Część koni podnosi też pyski znad żłobu i rozgląda się nerwowo na boki, przez co z żującego pyska wypada wiele ziaren. Stajenny, po wypuszczeniu koni na pastwisko czasem otwiera boksy „prosiąt-żarłoków” i wpuszcza kury, by wyzbierały to, co zostało. W ten sposób nic się nie marnuje. Takie rozsypywanie jedzenia to kłopot nie tylko ze względów oszczędnościowych. Często takie maniery przy stole stają się narowem, który informuje o problemie psychicznym konia. Powodem takiego żarłocznego jedzenia może być na przykład brak spokoju w stajni podczas karmienia. Konie lubią mieć ciszę i możliwość skupienia się i odprężenia podczas jedzenia. Jeśli zapewni się koniom spokój w czasie karmienia problem rozsypywania żarcia powinien zniknąć. Czasem jednak jest on wynikiem chciwości konia, jego zazdrości. Gdy boksy stajenne sąsiadując ze sobą umożliwiają koniom kontaktowanie się, warto zadbać, by sam żłób znajdował się w najdalszym rogu, przy zamkniętej ścianie. Konie denerwują się, gdy kumpel z boku zagląda im w talerz. Nasze żłoby są przy wewnętrznych ścianach, ale konie dzielą ze sobą drabinki na siano. Nawet najwięksi przyjaciele w stajni szczerzą na siebie zęby i kładą uszy, gdy ich łby spotykają się przy tej drabince. Jeśli koń jest chciwy, zazdrosny o jedzenie, a przy tym obawia się o swą pozycję (a więc i owies we własnym żłobie) to często je zbyt żarłocznie, a nerwowe rozglądanie się powoduje, że dużo karmy spada na ściółkę.
Rozsypywanie owsa jest narowem i tak trzeba go traktować. Należy zapewnić koniowi optymalne warunki podczas jedzenia – spokój, ciszę, brak przerywników w postaci kumpla kładącego uszy w pobliskim boksie i tupiącego w ściankę, na której wisi żłób. Nie wszystkie konie są na ten narów podatne, tak samo jak nie wszystkie łapią tkanie, łykawość, heblowanie. Jak u ludzi – jedni są podatni na nałogi, inni mają silniejszą psychikę i nie wpadają w alkoholizm czy nikotynizm. Nasz Raszdi tka, choć cała reszta stada jest od tego nałogu wolna, a przecież bytuje w tych samych warunkach. Tak samo Raszdi rozsypuje owies, a stary Kasztan wylizywał swój żłób do czysta z taką dokładnością, że nie zmarnowało się ani jedno ziarnko. I boks Kasztana był tuż przy wejściu, a Raszdi mieszkał w głębi stajni, gdzie powinien mieć więcej spokoju.
Jeśli zapewnienie spokoju podczas posiłku nie pomogło zlikwidować problemu rozsypywania owsa to można żłób takiego konia przegrodzić prętami, co uniemożliwi wygarnianie i wyrzucanie owsa na ściółkę. Mój kolega zastosował wobec swojego ogiera jeszcze inny, prostszy sposób – po prostu wrzucił mu do żłobu kilka wielkich kamieni. Koń oduczył się mieszania w talerzu jak świnia w obierach, bo kamienie skutecznie mu to utrudniały.
Zadbaj o to, by Twój koń jadł spokojnie i bez niepotrzebnej nerwowości, o kwestii oszczędności nie wspomnę. Przed wszystkim zapewni mu to zdrowie i zapobiegnie ewentualnym komplikacjom, jakie takie żarłoczne jedzenie może powodować np. kolka. Opłaca się dobrze wychować konia, by zachowywał się przy stole jak dżentelmen, a nie troglodyta :)
Autor: Ania Kategoria: TEORIA vs. PRAKTYKA