Dlaczego koń Cię nie słucha? Bo Ty nie słuchasz jego!
Odkąd prowadzę tego bloga jestem zasypywana mailami i wiadomościami na facebooku od ludzi, których nie znam, a którzy zwracają się do mnie z nadzieją, że pomogę rozwiązać dylematy i problemy końsko-jeździeckie, z którymi spotykają się realizując swoją pasję. Przykra prawda jest taka, że zazwyczaj pomóc nie potrafię, bo nie da się rozwiązać problemu opisanego, nawet dość wiernie i szczegółowo, bez poznania genezy, bez poświęcenia czasu na analizę i obserwację. Mogę doradzić, podpowiedzieć, gdzie moim zdaniem rodzi się problem i jak, prawdopodobnie, można go uciszyć, stonować. W większości przypadków jest to jednak po prostu zgadywanie. Uwierzcie, że bardzo chciałabym dysponować uniwersalną receptą na każdy problem, ale sprawa nie jest tak prosta. Problemy nie mogą zostać rozwiązane wirtualnie w 5 minut. To zawsze jest proces dogłębnej analizy przyczyn, poszukiwania błędów komunikacyjnych, prostowania pojęć w końskim łbie. W naszej stajni też nie likwidujemy problemów „od ręki” – staramy się odkryć przyczynę konkretnego zachowania, bodziec, który ją wyzwala, a potem obmyślamy sposób naprawy schematu, który wgrał się błędnie w system operacyjny konia. I dlatego też zazwyczaj moja mailowa pomoc ogranicza się do wskazania punktów, które trzeba przeanalizować, by odkryć przyczynę, bo dopiero wtedy można wprowadzać „leczenie”. Czasem przyjmujemy w naszej stajni tzw. konie z problemami i prostujemy je na zlecenie właściciela. I odkąd zajmujemy się taką pracą nieustannie dziwi nas, jak błahe są te problemy i jak łatwo można je wyeliminować, a jeszcze łatwiej byłoby im zapobiec, gdyby właściciel konia zadał sobie trochę trudu, by zrozumieć zwierzę, którym się zajmuje. By poznać jego instynkty, zrozumieć gatunkowe zachowania, zaspokajać potrzeby. Bo problemy z końmi to po prostu niezrozumienie i brak odpowiedniej komunikacji. I do tego zawsze sprowadza się problem pt. „Mój koń mnie nie słucha!” – do prostego pytania: „A czy Ty go słuchasz?” Czy próbujesz zrozumieć, co chce Ci powiedzieć? Czy pomyślałeś, jak to wygląda z jego strony? Nie? No pewnie, bo przecież komunikaty z jego strony ignorujesz!
Rozwiązywanie problemów, czym zajmuje się u nas mama, brzmi dumnie i choć ludziom, którzy się do nas zgłaszają, wydaje się procesem magicznym, to wcale takie nie jest. Czasem mama żartuje, że chciałaby spotkać wreszcie jakieś wyzwanie, prawdziwy challenge. A jak do tej pory zajmuje się prostowaniem błahostek, które urastają do konfliktu dużej rangi, a u podstaw leży drobiazg, który efektem śnieżnej kuli zakwalifikował konia do grona „debili i psychopatów”. Już to kiedyś napisałam, ale powtórzę – nie ma głupich koni. Głupie konie mają tylko głupi ludzi. Pamiętacie słynny dialog z „Zaklinacza koni”?
-„Podobno pomaga pan ludziom, którzy mają problemy z końmi”
-„Nie. Ja pomagam koniom, które mają problemy z ludźmi”
I to jest właśnie kwintesencja, istota rzeczy. Rdzeń problemów, o których do mnie piszecie. Koń wcale nie chciał generować problemu – to człowiek go w tę stronę poprowadził. Nieumiejętną komunikacją, ignorowaniem przekazów, błędną interpretacją końskich zachowań. A jeśli to niezrozumienie się nawarstwi, skumuluje, umocni kolejnymi błędami przekazu to zrobimy koniowi w mózgu taki bigos, że wyprostowanie relacji może okazać się wyjątkowo trudne, o ile w ogóle możliwe. Tak, czasem konia nie da się naprawić. Bo popełnione w treningu błędy psują nam konia. I on już nie działa, tak jak powinien, jak byśmy chcieli.
Ale nie posuwajmy się do tak skrajnych i smutnych przypadków. Zazwyczaj problem można wyleczyć, wyeliminować zadając sobie trochę trudu na zrozumienie jego genezy i analizę rozwiązania skutków. Jeśli zareagujemy dość szybko i przede wszystkim prawidłowo to naprostujemy to, co poszło źle. I ta właśnie prawidłowa reakcja jest kluczowa, bo jeśli wdrożymy rozwiązanie oparte na błędnych wnioskach to możemy stworzyć błędne koło, nawarstwić problem, dorzucić do stawki nowy konflikt i umocnić ten, który już był. Dlatego odpowiadając na Wasze maile jestem bardzo ostrożna w podawaniu rozwiązań. Bo nie mam pewności, że dobrze oceniłam przyczynę. I zazwyczaj unikam podawania sposobów na „leczenie”, a ukierunkowuję na szukanie przyczyny. I odsyłam do specjalistów – wraz z koniem. Do tej pory polecałam zwrócenie się z prośbą o pomoc w wyeliminowaniu problemu do jnbt. Albo zapraszałam do naszej stajni na analizę mamy. I wiecie co? To wspaniała rada, a Ci którzy skorzystali dziękowali mi potem i meldowali „wyleczenie” konia.
Mój analityczny umysł poszedł już jednak krok dalej. Bo tak jak w analizie końskiego problemu stawiałam zawsze najpierw na poznanie przyczyny, a dopiero potem serwowanie leczenia skutku, tak i tutaj doszłam do wniosku, że trzeba się cofnąć. Po co leczyć powstały problem, jeśli lepiej byłoby mu zapobiec, nie pozwolić, by się w ogóle pojawił? A dlaczego się pojawia? Tak jak już wspomniałam – z niezrozumienia konia i tego, co próbuje nam przekazać! To niespójność komunikacyjna generuje problemy z końmi. Więc zrozum konia, poznaj go, naucz się go słuchać, odpowiadaj na jego komunikaty prawidłowo, a nie wejdziesz w konflikt. I nigdy nie poskarżysz się – „on mnie nie słucha!”, bo będziesz wiedzieć, że to Ty go nie słuchasz. Jego „niesłuchanie” jest mówieniem, odpowiedzią na to, co powiedziałeś mu Ty. Świadomość tego, co przekazuje Ci koń to klucz do zbudowania relacji opartej na wzajemnym zrozumieniu. Bo z każdym koniem możesz się dogadać – jeśli rozumiesz jego język. Jeśli nie tylko mówisz, ale też słuchasz. I odpowiadasz w sposób dla konia zrozumiały.
Wiecie, co we mnie obudziło się pierwsze pod wpływem nauk mamy? Świadomość własnej nieświadomości. Zrozumienie, że nie rozumiem. I od tego momentu chciałam zrozumieć, poznać, być świadoma w kontakcie z koniem. Jeśli jesteście na tym etapie to gratuluję – najważniejsze to wiedzieć i chcieć. Chcecie? To zaczynajcie! Mam dla Was propozycję jak zacząć.
W imieniu Agaty Wiatrowskiej zapraszam Was na kurs online ODKRYJ TAJEMNICE KONI I USŁYSZ CO CHCE POWIEDZIEĆ KOŃ. Na takim kursie dowiecie się jak porozumiewać się z koniem, jak nawiązać z nim kontakt. Każdy o tym marzy. Ale co robi, by to osiągnąć? Dzięki aktywnym uczestnictwie w kursie zdobędziecie wiedzę, która Wam to umożliwi. Pomoże zbudować relację z koniem, porozumieć się z nim.
Kurs przez najbliższe dwa tygodnie jest dostępny w cenie promocyjnej. Zachęcam do uczestnictwa – jestem przekonana, że nie będziecie żałować! Pod warunkiem, że będziecie solennie pracować, zaangażujecie się i włożycie w to serce. Bo chcecie. A skoro chcecie, to działajcie! Agata Wiatrowska przekazuje Wam wiedzę na tacy. I tylko od Was zależy, jak tę wiedzę wykorzystacie. Ten kurs Was zmieni, gwarantuję*. Nie tylko w relacjach z końmi, ale i z ludźmi.
I choć jestem pewna, że będziecie wdzięczni, to zapewniam, że większą wdzięczność poczuje Wasz koń.
*Moja gwarancja Waszego zadowolenia z kursu obejmuje proponowany przez Agatę Wiatrowską 30-dniowy zwrot pieniędzy w razie niezadowolenia i poczucia niespełnionych oczekiwań. Luksus dania Wam takiej gwarancji zapewnia nasze przekonanie, że nie będziecie mieli potrzeby się z takim roszczeniem zwrócić. A dodatkowo dorzucamy dla osób, które z oferty kursu skorzystają bonus w postaci koszulki firmowej czubajka.pl, o takiej:
Przy zamówieniu kursu wpiszcie hasło czubajka w polu „wybierz kupon”. Nie zapomnijcie wypełnić tego pola! Wzór koszulki (z ukazanych wyżej dwóch) wysyłamy losowo. Jeżeli bardzo zależy Wam na konkretnym wzorze to dajcie mi info na maila – przypilnuję, by dotarła do Was ta wybrana :)
Wierzę we wiedzę, którą dzieli się Agata Wiatrowska. I wierzę w sposób, w jaki się nią dzieli i jak ją przekazuje. I dlatego w imieniu własnym i imieniu koni, z którymi współpracujecie zachęcam Was do udziału w kursie ODKRYJ TAJEMNICE KONI I USŁYSZ CO CHCE POWIEDZIEĆ KOŃ. Póki promocyjny zegar tyka – korzystajcie!
Obtarcia na końskiej skórze – to Twoja wina! Jak zapobiegać i leczyć?
Otarcia końskiej skóry zdarzają się w każdej stajni. Czasem człowiek ma nie znikomy wpływ – konie ranią się na pastwisku czy padoku podczas wypasu, ocierają czy uderzają o elementy wyposażenia stajni czy ogrodzenia pastwiska, zdobywają sznyty w potyczkach stadnych. Czasem ugryzienie owada przechodzi w stan zapalny i powoduje ranę, która wyklucza konia z pracy (nam zdarzył się stan zapalny po ugryzieniu końskiej muchy na kłębie Lindy – idealnie w miejscu, gdzie siodło by dodatkowo podrażniało zaognioną zmianę; a raz mieliśmy przypadek opuchlizny po ugryzieniu na mostku hucuła – dokładnie na linii, przez którą przechodzi popręg). Takie przypadki mogą pojawić się nawet przy zachowaniu najwyższej ostrożności podczas padokowania czy wypasania stada. Gdy jednak otarcie końskiej skóry spowodowane jest sprzętem jeździeckim to zawsze jest wina człowieka. I jego beztroski, braku należytej kontroli i bezmyślności. Takim otarciom można zapobiegać. I trzeba. A jak?
Dlaczego koń się obciera?
Otarcia na końskiej skórze najczęściej spowodowane są złym dopasowaniem sprzętu i brakiem odpowiedniej higieny (zarówno sprzętu jak i konia). Brudny, źle dopasowany sprzęt na utytłanym koniu to prosty przepis na obtarcie.
Gdzie najczęściej koń się obciera?
Najczęstsze otarcia końskiej skóry dotyczą w zasadzie 4 kluczowych punktów styczności z jeździeckim sprzętem. Są to:
Pysk może być raniony też przez wędzidło, które jest za krótkie – takie za małe wędzidło będzie przyszczypywać skórę w kącikach pyska. Dopasuj ścięgierz do szerokości końskiego pyska – za krótki porani mu kąciki pyska, za długi będzie się przesuwał w pysku i utrudniał prawidłową pracę.
Warto dmuchać na zimne i zabezpieczać brzuch konia przed podrażnieniami zakładając na popręg tzw. rękaw czy nakładkę z owczego futra. Mamy w stajni różne rodzaje popręgów – sznurkowe, skórzane, neopreny. Ja sama zawsze używam neoprenowych i dotąd nie potrzebowałam rękawów ochronnych. Przydają się natomiast na popręgi sznurkowe. Z doświadczenia wiem, że sznurki mogą obcierać (szczególnie, gdy piasek dostanie się pod spód między plecionką), popręgi skórzane są fajne, ale z czasem mogą pojawiać się pęknięcia, które szybko ranią skórę. Polecam neopreny – są gładkie, nie mają szwów wewnętrznych, nie przepuszczają piachu pod spód, nie pękają, nie twardnieją od wody. Jeśli zachowasz higienę to przypadek obtarcia od popręgu neoprenowego to rzadkość.
Co zrobić, gdy koń się obetrze?
Przede wszystkim nie bierz go do pracy. Do czasu zagojenia otarcia koń nie powinien pracować ze sprzętem, który go tak urządził. Nie zagoisz wciąż podrażnianej rany, choćbyś owijał konia kocami, pakował mu dodatkowe szmaty, wkładki i bandaże na zranioną skórę. Tylko pogorszysz sprawę. Na kilka dni wyklucz konia z pracy. Miejsce zranienia można spryskać np. octeniseptem, by je odkazić. Możesz też delikatnie przemyć je mydłem antybakteryjnym. Oczyszczone miejsce zranienia nie powinno być bandażowane, zaklejane opatrunkiem czy plastrami. Regeneracji najlepiej sprzyja dostęp świeżego powietrza. Jeśli pojawia się też opuchlizna czy obrzęk to możesz zrobić zimny okład – to schłodzi skórę i uśmierzy ból. Regenerację naskórka możesz przyspieszyć smarując skórę maścią z witaminą A – za parę złotych kupisz w każdej aptece. Jeśli gojenie nie przebiega zbyt pomyślnie (co zdarza się rzadko, jeśli odstawiasz konia od pracy i dajesz mu spokój) i pojawia się stan zapalny to trzeba już zastosować silniejsze uderzenie – zastrzyk antybiotykowy. Wezwij weta, gdy rana zaczyna ropieć, jest gorąca i opuchnięta.
Każde obtarcie konia w miejscu styczności ze sprzętem to wina człowieka. Są konie, które mają skórę grubą jak na nosorożcu i niewiele je rusza. Są też takie, które są wyjątkowo delikatne i wrażliwe i obcierają się szybko i łatwo od ziarnka piasku. Ale to nie ich wina. To kwestia sprzętu, higieny i zaniedbania człowieka. Koń z cienką i wydelikaconą skórą (rasy gorącokrwiste, wrażliwe siwki i cremello) też nie obciera się „od powietrza”. Dopasuj mu dobrze sprzęt, zabezpiecz dodatkowo, dbaj o czystość – a jeśli otarcia nie unikniesz to od razu wdrażaj leczenie. Konie z zabliźnionymi kącikami pysków, łysymi kłębami i stwardniałą skórą na mostku to smutny obraz. Noszą na skórze pamiątki i historię swojej pracy i bólu. A wszystko w darze od człowieka, któremu służą najlepiej jak potrafią.
Autor: Ania Kategoria: ARTYKUŁY