Zmysł dotyku
Często mówi się o koniu: “twardy w pysku” czy “nieczuły na łydkę”. Takie otępienie zmysłu dotyku (bo o to tu przecież chodzi) to wynik naszej pracy z koniem. Zmysł dotyku jest u konia rozwinięty w takim samym stopniu jak u nas. Receptory nerwowe są rozmieszczone na całym ciele, reagują one na dotyk bezbłędnie i automatycznie. Cała praca człowieka z koniem jest oparta w ogromnej mierze na tym właśnie ze zmysłów. Przecież to łydka dociśnięta do boku konia daje impuls na zakończenia nerwowe w skórze i sygnał ruchu w przód czy wygięcia. Wędzidło leży w pysku i działa na receptory dotyku w diastemie dolnej szczęki. Zbyt mocne działanie na zakończenia nerwowe otępia je i w rezultacie niszczy. Dlatego też koń przestaje odczuwać dotyk wędzidła w pysku czy nie reaguje na łydkę. Im brutalniej traktujesz konia, im mocniej szarpiesz jego pysk i walisz go po bokach, tym trudniej będzie Ci na nim pracować. Każdy wie, że delikatny w pysku koń reaguje na najlżejszy dotyk, a tego, który ma beton w pysku musisz zatrzymywać rzucając kotwicę. To my, ludzie, otępiamy zmysł dotyku konia i w rezultacie sami sobie robimy pod górkę. Traktowanie konia z wyczuciem, delikatnie i łagodnie sprawia, że mamy do czynienia z wierzchowcem, który precyzyjnie odczytuje nasze sygnały i reaguje na nie. Koń nie rodzi się twardy w pysku, on się taki staje dzięki pracy z człowiekiem. Czasami klienci narzekają mi, że nasze konie w ogóle nie reagują na łydkę. Nie wierzę, że w ogóle tego nie czują, ale na pewno ignorują z premedytacją, bo tak już mają te boki obstukane, że przychodzi im z łatwością lekceważenie impulsu. Zmysł dotyku u konia jest bardzo silny – jeśli mucha siądzie mu na skórze, to od razu trzepnie ogonem. Nie otępiaj receptorów nerwowych konia brutalnym traktowaniem, a żadne munsztuki, pelhamy i inne ustrojstwa nie będą Ci potrzebne.
Fot. czubajka.pl # Staś i Faramuszka
Klaudia
27 lipca 2013 @ 23:21
Bardzo mądre są te posty. Traktujmy naszego konia jak partnera.
P.S. W nawiązaniu do postów o obozowiczach i szkółce, może zrobi Pani zabawny post o dziewczynach z poprzednich lat i koniach :) Podsunę bliżej okres czasu: jak Klaudia i Emila się o Heńka wykłócały itd. :) Miło byłoby poczytać i powspominać stare czasy.
Pozdrawiam
Klaudia
Ania
17 sierpnia 2013 @ 18:25
O rany, jeśli jesteś tą Klaudią K., co jeździła na Heńku, to strasznie się cieszę, że znalazłaś mój blog. Byłam nieopierzonym instruktorem, kiedy wsadzałam Cię na Heńka, ale przynajmniej miłość do koni Ci zaszczepiłam:) Wpadnij kiedyś do nas Klaudia, powspominamy dawną szkółkę. Brakuje mi mojej ekipy zapaleńców… Może i Was uczyłam, ale najwięcej nauczyłam się wtedy sama, od Was. A żadnych kłótni o Heńka nie pamiętam, bo Ciebie można było wsadzać na cokolwiek, nigdy nie miałaś pretensji. Najbardziej zgodna z całej ekipy tych rozgdakanych kur:) Pozdrawiam! Ps.Nadal mam ślubny prezent od Ciebie:) i kartkę:)
Basia
28 lipca 2013 @ 00:18
^^ STACHU <3
No i oczywiście kolejny artykuł do wydrukowania, mogę już wydać niedługo Pani książkę ;)
Weronika
28 lipca 2013 @ 01:14
Basia masz zajęcie do następnego obozu xDD
Bernadeta
31 lipca 2013 @ 19:02
Zdjęcia wspaniałe, bo konie wspaniałe. Nareszcie ludzie piszą nie tylko o polityce lecz trochę o tym na czym się naprawdę znają i co jest ich pasją.Autorka niewątpliwie ,wie o czym pisze bo blog cieszy się popularnością,a młodzi dziela się Swoimi spostrzeżeniami ,dlatego też gratuluje bo nie latwo w dzisiejszym swiecie komputerów dotrzeć i zainteresować młodzież:)Jest niezwykle twórczym blogerem,pani Ania ,czytam z zaciekawieniem każdy nowy artykuł i poznaje tajniki jak pieknym ale i inteligentym zwierzęciem jest kon :)
Marta
10 lutego 2014 @ 16:34
A końskie łaskotki – prawda czy fałsz?
Ewa
18 maja 2014 @ 21:01
Chciałam się zapytać czy ma Pani jakąś radę na”zwalczenie” napieranie konia na człowieka w boksie do ściany? :)