Jak Ania galopu uczy
Jeśli przeczytałeś już poprzedni wpis i uznałeś, że przyszedł czas na galop to posłuchaj jak galopu uczę ja. Bo ja uczę, jak wiadomo, najlepiej. Wynika to pewnie z mojej skromności. Jak wspomniałam galop jest prosty, sto razy łatwiejszy i wygodniejszy od kłusa. Kto opanował już półsiad i pełen siad w kłusie, a równowagę ma wyćwiczoną, temu galop nie sprawi żadnych problemów. To, co najczęściej przeraża w galopie, to prędkość. Adrenalina skacze, jeździec z nerwów zaczyna się gubić i spada. Wiele upadków oglądałam, wielu sama doświadczyłam i wiem, że zazwyczaj upadek wcale nie zdarza się w galopie. To fajnie później gadać: „Spadłem w szalonym galopie, koń pędził jak wariat, to już chyba był cwał!!!”. A tak naprawdę nasi klienci lądują na glebie już w kłusie. Sam galop jest prosty, ale przejście do kłusa zawsze zaburza równowagę i telepie tak, że gamoń leci. A potem dodaje sobie fejmu, mówiąc: „Spadłem w ostrym galopie”. Aha, akurat. Zleciałeś jak sierota w kłusie, padako jedna.
Jak uczę galopu? Po pierwsze nie mylcie nauki galopu z nauką zagalopowaniem, bo to już inna historia. Samodzielne zagalopowanie, przy używaniu odpowiednich pomocy to wyższa szkoła jazdy niż początkowa nauka samego galopu i wysiedzenia w tymże. Jeśli ładnie siedzisz w siodle podczas galopu to już sukces. Samodzielne zagalopowanie to wisienka na torcie. A więc, najpierw galop – ja akurat nigdy nie uczę galopu na lonży i uważam, że to jakaś pomyłka. Koń galopujący na lonży zawsze będzie pochylony do środka, bez względu na długość tej lonży. Siła odśrodkowa ściąga galopujące na okręgu zwierzę, a równowaga jeźdźca będzie zaburzona. Zdarza się, że na lonży poprawiam galop moich uczniów, ale nigdy nie zaczynam nauki od lonży. Najlepszy sposób według mnie to zagalopowanie na prostej, na ogrodzonym i bezpiecznym padoku, za czołowym koniem dosiadanym przez dobrego jeźdźca. Takie zagalopowanie jest bezpieczne, regularne i pewne. Koń prowadzący dyktuje tempo i rytm, koń za nim galopuje równo, nie wyrywa i nie ponosi. Jeździec siedzący na drugim koniu ma jedno zadanie – utrzymać się w siodle. Jak już oswoi się z prędkością i tym nowym dla niego krokiem, pracujemy nad dobrym dosiadem. Półsiad w galopie (rzadko przeze mnie stosowany w początkowych fazach nauki, bo wiadomo, że koń ma odciążony motor w zadzie, więc może rozwinąć większą prędkość) wygląda dokładnie tak samo jak w kłusie – ciężar jeźdźca przeniesiony na kolana i stopy, tułów pochylony nieco w przód (zgięcie w biodrach, tylko!), kręgosłup prosty, wzrok skierowany przed siebie. Kości siedzeniowe lekko nad siodłem, siedzenie blisko siodła, by utrzymać równowagę. Półsiad w galopie stosujemy w skokach lub jeździe terenowej. Ja na padoku zalecam pełen siad. Jak to wygląda? Proste jak drut – siedzisz na koniu i nie odrywasz kości siedzeniowych od siodła. Zawsze tłumaczę, że trzeba jechać tak, jakby się siedziało na huśtawce i chciało ją rozbujać. Obserwując mojego synka na koniku na biegunach zauważyłam, że tak właśnie wygląda pełen siad w galopie – bujasz się w takt końskich kroków jak na zabawce z dzieciństwa. Galop jest jak wiadomo krokiem trzytaktowym, zwyczajnym pa-ta-taj. Po każdym takcie bujasz konika na biegunach. Pomiędzy trzecim taktem, a pierwszym kolejnego foule następuje faza lotu – koń ma wszystkie cztery nogi w powietrzu. Jeździec automatycznie poddaje się ruchowi konia – siedzenie w siodle, tułów balansuje za pomocą kości biodrowych – raz je otwierasz (huśtawka w dole), a raz zamykasz (huśtawka w górze). Siedź jak na huśtawce i bujaj ją biodrami. Po kilku odcinkach galopu na padoku, naukę kontynuujemy w terenie – zagalopowanie na prostej za czołowym i jedziesz! Siedzisz, pracujesz biodrami, ćwiczysz równowagę. Gdy poczujesz się pewnie w galopie, można rozpocząć naukę samodzielnego zagalopowania. Jeśli na padoku widzę, że jest problem z dosiadem to ćwiczę do skutku. Tłumaczę, pokazuję (bardzo niecenzuralnie wygląda ruch bioder pokazywany z ziemi), wyjaśniam. Nie święci garnki lepią, łatwiej mi nauczyć galopu niż anglezowania.
A zagalopowanie? Nawet dla galopującego swobodnie jeźdźca samodzielne włączenie tego biegu u konia może stanowić problem. Co robić, by koń pod nami zagalopował? Przede wszystkim nie startuj z energicznego i obszernego kłusa – nie uda się. Przed zagalopowaniem skróć konia, podstaw mu mocno zad, a łatwiej przyjdzie mu zagalopować. Zwiększ jego czujność półparadą, a nawet kilkoma. Łydki aktywizujące, wodze ograniczające i pokazujące kierunek i jazda! W momencie zagalopowania koń potrzebuje szyi do wykonania skoku galopu. Wodze powinna w tym momencie lekko ustąpić i voila! W każdym kolejnym kroku galopu łydka leży tak, jakbyśmy chcieli ponownie zagalopować. Zazwyczaj moim uczniom koń gaśnie po pierwszym takcie, bo uważają, że skoro ruszył to teraz tylko siedzieć. Nie, w każdym kolejnym skoku galopu zachowuj się tak, jakbyś chciał znowu zagalopować – podtrzymuj gaz, bo silnik zgaśnie, jak w samochodzie – noga stale na pedale gazu. To jest zagalopowanie na prostej, więc noga nie ma znaczenia. Jak zagalopować np. na prawą?
1. Motor w zadzie odpalony – koń podstawiony i zebrany.
2. Półparada jako sygnał: „Uważaj teraz koniu!”
3. Prawa kość biodrowa mocniej obciążona.
4. Prawa łydka na popręgu daje sygnał.
5. Prawa wodza lekko ustawia i nadaje kierunek.
6. Lewa łydka za popręgiem ogranicza i nie daje wypaść zadem.
7. Lewa wodza ogranicza wypadnięcie łopatką na zewnątrz.
8. Wodze ustępują w momencie wykonywania skoku do foule. Pamiętaj, że w galopie, tak jak w stępie, a zupełnie inaczej niż w kłusie, głowa i szyja konia „potakuje” tzn. wykonuje ruch, jakby koń kiwał nią potwierdzająco, na tak. Ręka powinna elastycznie podążać za tym ruchem, cały czas utrzymując ten sam kontakt z pyskiem.
Jak opanujesz galop, to i skoki będą bułką z masłem. Przecież skok to nic innego jak wydłużone foule galopu. Tylko pamiętaj – wszystko po kolei. Nie wchodź na wyższy level, jeśli nie ukończyłeś poprzedniego. W myśl poprzedniego wpisu – nie miej parcia na extreme, tylko porządnie odrób poprzednie lekcje. Jak ja odrabiałam dwa miesiące zanim ponownie zaczęłam galopować.
Fot. Kuba Lipczyński # Czubajka i Raszdi
Malwina
21 sierpnia 2013 @ 23:03
„Zleciałeś jak sierota w kłusie, padako jedna.”
haha, ja jeszcze w przejściu z galopu do kłusa nie spadłam, ale za to w stępie czasem lubie :D
Natalia
21 sierpnia 2013 @ 23:08
Pani Hanko super wpis! Proszę znaleźć jakiś wolny termin dla mnie na naukę galopu (r.2014), bo chyba zgodzi się Pani ze mną, że stęp mam już opanowany? :)
Pozdrawiam
Ania
21 sierpnia 2013 @ 23:51
Pani Natalio, proszę pogodzić się z faktem, że czas na pasje już się dla Pani skończył. Radzę trenować pranie zarzyganych śpioszków, a do tematu galopu wrócimy, jak ryzyko zwarzenia się mleka będzie zażegnane.
Natalia
21 sierpnia 2013 @ 23:12
A, jeszcze mam pytanie: ile czasu można galopować w terenie? – muszę się psychicznie nastawić .. ;)
Ania
21 sierpnia 2013 @ 23:58
Sama wiesz, że z Tobą jeździ się albo samym stępem, bo trzeba odświeżyć najnowsze ploty i zaktualizować bazę danych po ostatnim spotkaniu, albo samym galopem, do czasu aż Bolek grzecznie poprosi o litość.
Farfał
28 grudnia 2013 @ 12:57
Gdy galopuje na zakrętach obciążam wewnętrzne strzemie i moj kon wtedy mocno przyspiesza. Czy jest coś co mogłoby mi pomóc aby obciążyć zewnętrzne strzemie? :>
Pozdrawiam ciepło Panią :**
Ania
31 grudnia 2013 @ 16:05
Prawdopodobnie nie chodzi o samo obciążenie, pewnie przy tym działa mocno łydka. Aby obciążyć oba strzemiona równomiernie konieczny jest zrównoważony dosiad, a na zakręcie -wiadomo siła odśrodkowa przesuwa ciężar ciała do wewnątrz. To naturalne, że obciążone jest wewn. strzemię, ale zewn. też nie może podskakiwać pod stopą. Jeśli jeździsz półsiadem – spróbuj pełen siad, to ograniczy trochę przyspieszanie konia. Porządnie zamknij go w pomocach i trzymaj wodzą zewn. na szyi. Jeśli ten problem masz w pełnym siadzie to spróbuj poćwiczyć z maksymalnym obciążeniem obu strzemion, aż do przesady – zaprzyj się tak, jakbyś chciała piętami hamować. Kiedy wpadasz do Ustki? Zobaczymy na żywo na naszych profesorskich koniach :)))))
Farfał
31 grudnia 2013 @ 17:44
A dalibyscie galopowac osobie która jeździ rok? Nie wydaję mi sie, bo widziałam podział na obozach, a na jazdę nie mam jak przyjechac bo mieszkam dosyc daleko :c
Ania
31 grudnia 2013 @ 18:57
Nie prowadzę obozów :( Poza tym obozy są letnią zabawą, a nie nauką, bo w głosowaniu zazwyczaj wygrywają tereny, a nie padoki :( Jeśli zgłosisz się do mnie to pogadam z Wojtkiem nad padokiem treningowym ( w tym roku kilka jednak było, bo obozowicze byli chętni) i zobaczymy jak jest. A w terenie, wiadomo, nie możemy galopować jeśli nie widzieliśmy wcześniej jak Ci to wychodzi:) Jak doszlifujemy Cię na padoku to dalej ćwiczysz już w terenie:)
M
20 lipca 2014 @ 14:26
Niestety czytam to dopiero teraz, ale mam pytanie- co Pani powie o tzw. ,,pompowaniu,, rękami w galopie? Jak tego unikać? Są jakieś konkretne ćwiczenia? Staram się tego nie robić, a mimo wszystko mówią mi, że pompuję…
Kamila
30 lipca 2014 @ 13:29
Witam ja też dopiero dzisiaj trafiłam na Pani stronę, ale już dodaję do ulubionych i na pewno stanie się moją lekturą :) Ja też mam problem z galopem i nie tylko z nim poniżej po krótce opiszę mój problem i liczę na pomoc :)
Mój problem polega na tym że za cholerę nie potrafię zagalopować… :( wiem co mam robić (siądź w siodło wewnętrzna łydka na popręgu, zewnętrzna za i wypchnij biodrami…)wiem ale jak przychodzi co do czego i mam zagalopować w narożniku to się jakoś spinam i nie umiem wykonać wszystkich rzeczy na raz ( może jestem jakaś ograniczona ?! :( ) zamiast tego siadam w siodło pochylam się do przodu i przyciskam piętami zadzierając je do góry efektem czego koń może i zagalopuje , bo przecież mądre zwierze wie, że w narożniku zawsze się galopuje jednak stopa wpada mi w strzemię i nie mogę oprzeć stabilnie stopy na strzemieniu. W ogóle moje oparcie jest do dupy…. jak pamiętam o tym to ciągnę tak piętę do dołu, że chwilami boli mnie łydka i w kłusie anglezowanym jako tako wychodzi :) Kiedy przechodzimy do kłusa ćwiczebnego ( który jest kolejną moją zmorą) staram się wysiedzieć i tracę oparcie na strzemieniu a stopy lataaaają…. Jakieś rady co robić? Może jest jakaś książka typu : jak uwolnić swój umysł i lepiej jeździć :) bądź jazda konna dla opornych ?:D
Dodam jeszcze, że kiedyś za dzieciaka jeździłam dobrze potem miałam wypadek i musiałam uczyć się od nowa. Teraz już nie boję się upadku no ale jak już pisałam problemy sa smutek Proszę o pomoc gdyż dopada mnie frustracja zły szczególnie jak widzę osoby które przy mnie zaczynały swoją jazdę a już miesiąc dwa później galopuja normalnie smutek
Sylwia
14 grudnia 2015 @ 22:46
Wiem, ze już dawno o tym pisałaś, i pewnie już nieaktualne, ale mam podobny problem i ciągle z tym walczę. Prawdopodobnie chodzi o rozluźnienie. Kiedy jak sama napisałaś spinasz się, to mięśnie w łydkach się naprężają i skracają, przez co choćbyś chciała i się starała, to nogi ci latają w strzemionach, przez co jeszcze bardziej się spinasz, zaczynasz skakać w siodle i mało brakuje, żeby się z nim pożegnać i nie dasz tej pięty niżej dopóki się nie rozluźnisz. Kiedy tylko się rozluźnisz mięśnie znowu się wydłużą i pięta sama opadnie niżej. Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi :)
Magda
5 sierpnia 2014 @ 11:15
Co to jest kontrgalop ?
Kamila
4 września 2014 @ 12:31
W kontrgalopie nogą prowadzącą jest noga zewnętrzna czyli ruch galopem w lewo z prawej nogi i odwrotnie. Wymaga to od konia dużej sprawności fizycznej
Asia
22 października 2016 @ 21:04
Super porównanie, że galop to tak jakby się chciało rozhuśtać huśtawkę… :) przede mną jeszcze pierwszy galop, ale uczę się dopiero dwa miesiące :)
Anett
10 lutego 2017 @ 18:37
Sylwia,no właśnie w tym problem,jak spowodować rozluźnienie!Przed jazdą wszystko układam w głowie,a potem przychodzi jakaś blokada,wszystko mam sparaliżowane i spięte,mroczki przed oczami,chaos i myśl „chcę już to skończyć”,a potem żal …..i wściekłość.I znowu to pytanie co zrobić aby się skutecznie roźluźnić i nie poddać wyimaginowanym obrazom w głowie
Zosia
8 kwietnia 2017 @ 07:55
Super wpis. Swój pierwszy galop miałam kiedy koń się spłoszył :p wysiedziałam (nigdy wcześniej nie galopując) przejście i 1.5 ściany maneżu(dzięki temu wpisowi ), leciałabym dalej ale noga uciekła ze strzemienia (były za długie a podczas poprawiania się spłoszyła :D) i leciałam kawałek przed upadkiem jak Indianin z 'Mustanga’ na boku :D tylko okulary nie przezyly upadku:(
Natalia
24 kwietnia 2017 @ 19:19
Hej galop to najprostszy i zarazem najtrudniejszy z chodów. Jak ja się nauczyłam galopować? No cóż.. przeciętne to to nie było Z racji, że mieszkam na wsi niestety zdala od stajni, to kiedy znalazłam bliziutko gościa hodującego koniki wyścigowe czystej krwi arabskiej byłam wniebowzięta (wcześniej jeździłam z 3 lata na kucach, miałam może 10 lat). Więc w wieku 13 lat wskoczyłam na konia wyścigowego (nie miałam o tym pojęcia, a facet nie powiedział tego mojej mamie, i miałam z nim kilka lekcji (bezcennych nie bił koni ale był liderem i wiedział kiedy pokazać koniowi że to nie on jednak rządzi w tym związku) on naprawdę super jeździł i mama mnie tam woziła i zostawiała i cale szczęście nie miała pojęcia jakie prędkości osiągała jej córeczka) no więc więc mój pierwszy teren w tej stajni z początku luz konie dobrze zajeżdżone,prosta zalesiona droga (konie nie mogły się mieć jak wyprzedzać bo Służewiec im się w głowach odpalał) a on odwraca się i pyta: umiesz galopować? ja na to no: kilka zagalopować na lonży mam za sobą odpowiada: znaczy że nauczysz się i w trójkę on, ja i koleżanka w wieku 17 lat która tam jeździła (trenowała mu konie od dawna) dzida i pełną parą naprzód tak się trzymałam czapraka i siodła, że kostki miałam zdarte do krwi i kości , ale nie spadłam chociaż serce miałam w gardle *(mama do tej pory nic o tym nie wie )
później w swojej pasji nawet po zmianie stajni zawsze mam pociąg do koni wyścigowych, do tego pędu, więc nawet jeśli obecnie uczę się skakać(pracuję z młodymi końmi strasznymi wypłochami swoją drogą, więc przydał by się artykuł jak poradzić sobie z takimi młodymi stroszkami, kiedy np. koń panicznie boi się wody ), to raz na jakiś czas jadę na konie wyścigowe poczuć tamten wiatr
Marysia
10 grudnia 2017 @ 16:27
Mam problem z zagalopowaniem. Jeżdżę rekreacyjnie kłusem od półtora roku, raz w tygodniu. Bywało, że mi się koń z lekka spłoszył czy na kilka taktów wszedł w galop i nigdy nie spadłam. Ostatnio uczymy się w zastępie galopu. Wygląda to tak, że każdy podjeżdża w stępie do pewnego punktu i stamtąd ma zagalopować. I spróbowałam dwa razy i dwa razy przy ruszeniu konia zaliczyłam glebę. Nie wiem, co się stało, miałam wrażenie, że koń jakoś mi gwałtownie odskakuje na bok, sekunda i gleba.. Mam obawy, że kolejny raz będzie to samo. Nie wiem jak temu zaradzić..