Alycia Burton – free rider
Alycia Burton pochodzi z Nowej Zelandii. Ma obecnie 25 lat, a już stała się internetowym fenomenem. Jej sława zaczęła się całkiem przypadkowo. Alycia umieściła na facebooku nowe zdjęcie profilowe, które przedstawiało ją i jej konia skaczących przeszkodę wysokości 1,70cm bez siodła i ogłowia. Fotka zaintrygowała fejsbukowiczów, którzy udostępniali ją i komentowali. Alycia została zaatakowana przez gromadę sceptyków, którzy rozpisywali się o tym, jakich technik użyła, by podrasować zdjęcie w photoshopie. Fala krytyków nie zostawiła na niej suchej nitki. Alycia była zaskoczona – w końcu ona tylko zamieściła jedno zdjęcie z zabawy na padoku, którą prowadziła od dwóch lat wraz ze swoim wałaszkiem. Aby udowodnić, że żadnego oszustwa tu nie było, Alycia zamieściła krótki filmik, pokazujący ją i jej konia skaczących przeszkody, galopujących brzegiem morza, wykonujących figury na padoku, a wszystko to bez użycia siodła i ogłowia. Filmik stał się fenomenem na youtubie – rok po pojawieniu się filmu obejrzało go już ponad dwa miliony ludzi! Dziś Alycia ma fanów na całym świecie i założyła ośrodek, w którym szkoli konie metodą naturalną. Leczy z powodzeniem traumy koni powyścigowych (wyjątkowo wymagający pacjenci), które z racji swoich zachwianych zachowań miały skończyć na włoskim talerzu.
Sławę Alycia zdobyła dzięki temu, co osiągnęła wraz ze swoim koniem, wałachem Classic Goldrush, którego nazywa pieszczotliwie Banjo. Banjo był problematycznym, niezrównoważonym koniem, którego kupiła, gdy miał 7 lat. Został on wcześnie wykastrowany ze względu na swą pobudliwość, ułożony pod siodło w wieku 4 lat (najwłaściwiej jest powiedzieć: złamany w wieku 4 lat), a proces ten wygenerował w jego psychice taką traumę, że koń został odstawiony i przez 3 lata nie użytkowany w pracy. Alycia poznała go, gdy miał 7 lat i po dwóch tygodniach pracy z nim z ziemi zdecydowała się go kupić i zaczęła swoją zabawę, starając się zdobyć jego zaufanie oraz powoli ucząc się jak zaufać jemu – a do dziś przyznaje, że Banjo jest trudnym koniem, wrażliwym i bardzo podatnym na bodźce.
Alycia jest zupełnym, totalnym samoukiem. Nigdy nie uczyła się u żadnego trenera naturalu, a to co osiągnęła to wynik intuicji i zainteresowania końskim umysłem, co pchało ją również do szukania informacji i czytania fachowych książek. Metodą prób i błędów nauczyła się, jak porozumiewać się ze swoim koniem i dziś osiągnęła z nim więź, którą sama nazywa „extremely high level of trust” (ekstremalnie wysoki poziom zaufania: i konia do niej i jej do konia). To, co zaczęło się jako zabawa na padoku miało punkt kulminacyjny w internetowej sławie dziewczyny i jej konia, a zaowocowało na koniec powstaniem ośrodka Alycii i biznesową działalnością, a na układaniu koni Alycia dziś zarabia tyle, że nie musi się martwić nawet o szkołę, której nie skończyła.
Imponujące jest to, co osiągnęła Alycia, a prawdziwą zazdrość budzi obserwacja tej niezwykłej przyjaźni i totalnego zaufania pomiędzy nią i Banjo. Jak jej się to udało? Determinacja, wyjątkowa intuicja, wytrwałość, a może specyficzny koń? Pewnie wszystko to i wiele innych cech i czynników. Podoba mi się jednak to, co mówi sama Alycia: „Gdy jesteś dzieckiem, masz marzenia, nadzieje, a bajkowe wizje w Twojej wyobraźni wydają Ci się zupełnie prawdopodobne i możliwe. Potem dorastasz, zaczynasz wątpić, a inni ludzie przekonują Cię, że nie ma szans na realizację wydumanych i nierzeczywistych wizji. Ja po prostu nigdy nie wątpiłam. Nikt we mnie nie wierzył, nikt mnie nie wspierał, a ja wiedziałam, że moja bajka może być prawdziwa. Dziś jest”. Życzę każdemu, by zachował w sobie tak wiele z dziecka.
Wklejam Wam króciutki filmik z Alycią i Banjo. Zachęcam Was do zapoznania się z innymi nagraniami tej pary – imponujące są ich skoki, galopy nagrane w przepięknym baśniowym krajobrazie Nowej Zelandii. Obejrzyjcie, jak Alycia jeździ na swoim Banjo i poczujcie to, co czuję ja – zazdrość, że nie mam takiej jedności z żadnym żywym stworzeniem. Zazdrość, że nie czuję tego, co oni – bezgranicznego wzajemnego zaufania.
Oficjalna strona Alycii: http://freeridingnz.com/international/.
Ewa
29 stycznia 2014 @ 20:28
Piękne, że jej się udało :) Młoda, pełna werwy i wiary w to co robi i do tego z mnóstwem czasu dla konia i pracy z nim.
Ania
8 lutego 2014 @ 14:14
Napiszę jedno. To jest to , do czego powinien dążyć każdy szanujący się i uważający się za kochającego konie – jeździec. Nie ważne czy początkujący, czy jeżdżący jakieś konkursy, czy zwykły pan Wiesiek ze wsi obok.
Jak sama wiesz, nie należałam do osób, które podzielały te metody . Być może dlatego ( na pewno zresztą ) , że po pierwsze nic o nich nie wiedziałam ( a jeśli już to tyle co nic ) , a po drugie uczono mnie jeździć, wykorzystując swoją dominację i wymyślone patenty, które ( z perspektywy czasu , przebytych szkoleń i przeczytanych książek ) są gówno – patentami .
Jakiś czas temu natknęłam się w sieci na to zdjęcie. Jak słusznie zauważyłaś – ja sama zastanawiałam się jakiego programu ta dziewczyna użyła ,że wyszło to tak zajebiście – naturalnie. I choć umysł podpowiadał mi,że to najzwyczajniej niemożliwe, dusza marzyciela uśmiechała się na myśl,że ” kurde mole, a może jednak ! Przecież widziałam jakie ” cuda ” można wypracować z koniem ! ” i mózg generował własne kadry z moim biszkoptem i ze mną w roli głównej, jak to biegniemy, skaczemy i w ogóle rozumiemy się ” bez słów ” i tych właśnie gównianych patentów ;-)
Cóż za radość,że jest coraz więcej ludzi, którzy dążą właśnie do takiej relacji z koniem !
Cóż za radość,że takie mośki jak ja,które uważały,że jazda bez wytoku, bata tudzież innego w/w gówna nie da się wsiąść na konia, widzą,że można inaczej i postanawiają dalej siebie i swojego konia wychowywać w duchu szkoły naturalnej ! :-)
Hurra !
Pozdrowienia Aniu !
Aga
14 września 2015 @ 10:15
Genialne!!!
Agnieszka
8 maja 2017 @ 01:04
Cudowne wiez, tak godna pozazdroszczenia. Mialam juz przygode z „halsringiem” (nie mam pojecia jak to sie po polsku nazywa), wlasnie taka obrecz na szyje i bez siodla. Pomocne jest to, ze nasze konie (westernowe, ihaa) swietnie reaguja na przenoszenie ciezaru oraz napiecie/rozluznianie miesni. Takze wszystko jest mozliwe. A wiec be wild and free (with your pony;))
Gim Do Ho
20 kwietnia 2020 @ 09:06
Cudnie ona jeździ 🏇
Natalia
15 maja 2022 @ 10:06
Jest niesamowita!