Jak koń lubi być macany – poradnik dla macanta
Uwielbiam głaskać konie. Dotyk końskiej sierści mnie relaksuje i odpręża. Nie umiem stanąć obok konia i go nie pomacać, to imperatyw kategoryczny, muszę go dotknąć. Też to macie? Na pewno!
Macam sobie wszystkie nasze konie i nauczyłam się już rozpoznawać na ich ciałach mapę miejsc ulubionych do macania (przez konia oczywiście, bo ja mogę macać wszystko i zawsze cieszy mnie to tak samo) oraz newralgicznych punktów, których dotyk konia niepokoi lub drażni. W zeszłym tygodniu na potrzeby bloga przeprowadziłam test empiryczny na kilku wybranych przeze mnie końskich egzemplarzach. Dziś jestem gotowa podzielić się z Wami wynikami mojej doświadczalnej pracy. Jako uczestnicy moich badań wystąpiły konie o różnych temperamentach: sympatyczne miśki-przytulaki oraz niedotykalskie indywidualności. Badanie sprawiło mi dużo przyjemności, ale jednostki testowane nie zawsze podzielały mój entuzjazm. Przedstawiam Wam mapę końskiego ciała dla każdego macanta-entuzjasty. Bawcie się dobrze i niech Wasze konie też czerpią przyjemność z bliskiego spotkania III stopnia z Waszymi dłońmi.
Przede wszystkim trzeba zrozumieć, że choć koń jest wielkim i ciężkim stworem to w gruncie rzeczy jest bardzo wrażliwy i delikatny. Jego skórę pokrywają liczne receptory czuciowe, rozmieszczone w różnym natężeniu i skupieniu na każdym kawałka ciała. Teraz, późną jesienią nasze pastwiskowane konie pokryte są puszystym futerkiem, co trochę osłabia ich wrażliwość. Na potrzeby moich naukowych i wielce poważnych badań użyłam więc również koni stacjonarnych, które większą część doby spędzają w boksie i na treningach. Chilli Wojtka (nowy nabytek, hanowerka) jest pokryta króciutką sierścią letnią. Jej wrażliwość dotykowa jest ogromna. Wpływ na to ma również jej zaawansowanie w krew. Konie ras gorącokrwistych mają cieńszą skórę i gładką sierść. Rasy zimnokrwiste cechuje grubsza skóra i gęsta sierść oraz pęcinowe szczotki (rasy szlachetne mają niemalże łyse pęciny). Konie ras prymitywnych (nasze hucułki) są zarośnięte jak żubry i można macać je z większym namaszczeniem i natężeniem nacisku. Moje treningowe egzemplarze wywodziły się z wszystkich tych grup, a jednak łączy je wspólna mapa satysfakcjonującego macania. Różnica to nacisk, siła i sposób dotyku – niektóre wolą delikatne głaskanie, inne doceniają drapanie i pocieranie, jeszcze inne preferują energiczny masaż szczotką. Za to żaden nie lubi łaskotania, o nie.
Przechodzimy do sedna. Publikuję wyniki moich naukowych, poważnych badań. Dla Was. I dla potomnych. I dla koni przede wszystkim.
MAPA KOŃSKIEGO CIAŁA DLA MACANTA
- Tu mnie macaj, oh yeah babe, to lubię!
Do woli i do znudzenia możesz macać końską szyję i łopatki. Możesz je głaskać, możesz drapać, możesz mocno pocierać wiechciem słomy czy szczotką. To koń lubi. Bez problemu zaakceptuje też dotyk Twojej ręki na zadzie. A w euforię wprowadzisz go drapiąc do i pocierając otwartą dłonią jego czoło. To moje prywatne ulubione miejsce do macania. Konie aż przymykają oczy, gdy je głaszczesz po czółku, między oczami. Wszystkie – i delikatna Chilli, i elektryczna Nowela, gruboskórna Roza, toporny Bolek, zimnokrwisty Lorenzo. Jeśli koń zbliża do Ciebie łeb to pomacaj czółko. Zostaw w spokoju nos, chrapy, uszy. Czółko to jest to, co tygryski lubią najbardziej.
- Tu też lubię. Zazwyczaj. Sprawdź, bo może jestem wyjątkiem.
Większość koni docenia drapanie podgardla. Aż łby podnoszą, gdy pocierasz im palcami to miejsce między sankami. Są takie, które to uwielbiają i wyciągają łeb prosząc o jeszcze. U nas entuzjastą drapanka po podgardlu jest Boluś. Wpadnijcie do nas i podrapcie mu gardełko, a będzie Wasz do śmierci. I nigdy nie ma dość. To dość indywidualne upodobanie, bo na przykład Geothine (nowy nabytek, hanowerka) zgłaszała otwarty protest. Tak samo nie docenia tej pieszczoty Coco Chanel (też nowa, westfalka. Imię ma fatalne, biedaczka. Inne konie się z niej śmieją). Reszta koni lubi drapanko podgardla, albo toleruje bez protestów i bez większej przyjemności. Przetestujcie swoje egzemplarze. Polecam. Bez obaw możesz też macać klatę i kłodę, boki konia. Pojedyncze sztuki drażni dotyk na klatce piersiowej (Nowela), a niektóre są niespokojne przy macaniu boczków. Większość jednak przyjmuje taki dotyk na klatę i nie protestuje. Odczulone są, bo boki i kłodę mają przecież regularnie czyszczone szczotką. Konie zgadzają się również na dotykanie zewnętrznej części nóg i nadpęcia. Macaj często, niech się koń dobrze odczuli. Przyda się przy profilaktyce kulawizn – od czasu do czasu sprawdzaj stan końskich nóg – czy ścięgna są chłodne, czy nogi nie puchną. Możesz też dotykać lędźwi. W naszej stajni tylko kilka egzemplarzy ma z tym problem.
- A tu się sam pomacaj. A ode mnie wara!
Przede wszystkim w swoich zapędach do macania konia powinieneś omijać nos i chrapy. To bardzo wrażliwe miejsce, zapchane receptorami (czuciowymi, węchowymi i smakowymi), zakończeniami nerwowymi i porośnięte wibrysami. Wiem, że mięciutkie i cieplutkie chrapki są kuszące i każdy ma ochotę je pomacać. Oprócz konia. On tego nie lubi, zostaw ten obszar w spokoju. Poza tym pysk konia znajduje się w jego obszarze ślepym, a to sprawia, że zbliżająca się do niego ręka niepokoi konia. Gdy próbowałam pomacać po nosie Cudaka, ten smarkacz mnie ugryzł! Do macania nie nadają się też uszy. Koń ceni swoje radary i woli, by nikt mu ich nie zepsuł. Są wrażliwe, a dotykanie ich wywołuje u konia dyskomfort. Na pewno znacie konie, które rzucają łbem przy przesuwaniu paska potylicznego od ogłowia przez ich uszy. Warto odczulić uszy konia, by móc swobodnie zakładać mu ogłowie, ale nie ma sensu głaskać go po uszach bez powodu i z własnej potrzeby, bo to konia drażni. Jak chcecie zobaczyć jak koń reaguje na dotykanie uszu to polecam wpaść do nas i pomacać uszy Czubajki. Można żywym z tego nie wyjść. Wrażliwym i niepodatnym na pieszczoty obszarem jest też brzuch. To proste – tam koń ma łaskotki. Żaden z moich egzemplarzy badawczych nie docenił smyrania po brzuszku. Przy okazji brzucha wspomnę też o puzdrze (u wałacha czy ogiera) i wymionach klaczy. Należy konia nauczyć tolerowania dotyku w tym miejscu, bo obszar ten warto utrzymywać w czystości. Do mycia musi przywyknąć, ale macania bez potrzeby nie zniesie. Omijaj w swoich dotykowych zapędach. Wrażliwe są też końskie słabizny. Nie bez powodu mają taką nazwę. Omijaj słaby punkt, nie sprawisz koniowi żadnej przyjemności łaskocząc mu delikatną skórę tego miejsca. Warto mnie posłuchać: od Sztorma zarobiłam kopa z zadniej nogi. Doradzam z przekonaniem – tam nie macaj. Dość wrażliwym miejscem są też końskie pęciny i koronka kopytowa. Skóra tam jest cienka, włos gładki, a miejsce warte chronienia, bo od dobrego stanu nóg zależy zdrowie i przeżycie konia. Konie nie lubią dotyku na pęcinach. Ale to żadna strata, bo komu chciałoby się klękać do głaskania. A, i jeszcze kłąb – też nie ma sensu drażnić konia macaniem tego punktu. Czasem ma tam obtarcie, czasem garb ten (pokryty samą skórą) boli. Omijaj, nie warto, bo to żadna przyjemność głaskać kość.
A tu BONUS nienaukowy – Kuba macający Bolka po jądrach. Macanie jaj ogiera to była największa atrakcja wrześniowego obozu dla dorosłych (Przy okazji – terminy na 2016 rok już dostępne na stronie TROTTERA). Jeśli chcecie dotknąć tego, co ma ogier, a co odebrane jest wałachowi to zapraszam. Bolek został odczulony przez stado dziewczyn, które – tu cytat – „Wiele jaj w życiu macały, ale takich nigdy!”
Narządy dotyku u konia czyli czym maca koń?
Przy okazji mojej poważnej i naukowej pracy badawczej podczas projektu-eksperymentu „Poradnik dla macanta” zaczęłam zastanawiać się nad narządami dotyku u koni. Narządem dotyku badacza (czyli moim, ludzkim) są ręce. Króliki, yyy… konie doświadczalne nie potrzebowały do tamtych badań narządów dotyku, bo w badaniu były pasywne; aktywny był badacz (tak, to ja!). A jednak zaczęłam się dumać nad końskimi „rękami” do macania. Czym maca koń? Wiecie?
Bardzo często koń maca swoją końską dłonią czyli po prostu kopytem. Stukają w przedmioty, macają kopytem podłoże, przesuwają przedmioty i przewracają je sprawdzając ich stabilność. Bolek na plaży zawsze maca sobie syrką brzeg morski. Biedak waży pewnie z 600kg, na miękkim i grząskim podłożu zapada się po pęciny. Wyczuwa niestabilny grunt i odmawia wejścia na taki. Nigdy nie namawiam go do wejścia na grunt, który po macaniu kopytem nie zyskał jego aprobaty. On naprawdę wie lepiej ode mnie. Poza kopytami koń do badania przedmiotów dotykiem używa też warg. Może nimi delikatnie dotknąć, złapać coś, a zębami ugryźć. Często konie podnoszą tak wiadra, zrzucają z płotu czapraki, łapią nasze rękawy. Pysk to kolejna „ręka”. Przecież koński pysk jest wyposażony w wibrysy – wąsy czuciowe. Są umieszczone na końskim nosie, wargach i wokół oczu. Tego absolutnie nie wolno koniowi ucinać czy golić! Wibrysy są mu potrzebne, to jego czułki. Dzięki nim koń wie, że może wsadzić łeb do wiadra, choć to wiadro jest ciemne. Dotyk odbierany przez wibrysy chroni koński łeb przed urazami i uderzeniami – koń nawet w ciemności wyczuje, w którą szczelinę łeb mu się zmieści, a gdzie jest coś, co może mu wykuć oko. Na własne oczy widziałam konia-badacza, który macał przedmiot wąsami i wargami. Było tak:
Kiedyś nasze konie latały sobie po włościach bez ograniczeń. Później niestety zrobiło się nam ciaśniej, wokół powyrastały domki i ogródki. Trzeba było konie grodzić. Z wszelkiego rodzaju płotami dawały sobie radę bez problemu – rozwalały ogrodzenia, taranowały sztachety, zrywały linki. Rodzice zainwestowali w pastuch elektryczny. Zamknięte na nim po raz pierwszy konie nie bardzo wiedziały, czego się spodziewać. Jak już poznały moc prądu to przez pierwszy tydzień stały zbite w kupę na środku, przepychając się zadami, bo żaden nie chciał zbliżyć się do taśmy. Później się wyluzowały i pasły w pobliżu pastucha, a z czasem trzeba było zwiększyć napięcie, bo hucuły i haflingery brały taśmę na klatę i zrywały ją mocarnymi, grubo obrośniętymi ciałami. Ale pierwszy kontakt z prądem wyglądał tak: Czubajka postanowiła odegrać rolę kamikadze. Podeszła do taśmy i zaczęła ją wąchać. Nie odkryła nic ciekawego, więc ostrożnie pomacała taśmę wibrysami na pysku. Coś tam poczuła, ale nie wiedziała, jak to nazwać. Poszła więc o krok dalej w swym badaniu i złapała taśmę między wargi. To był widok! Dostała kopa od pastucha i zrobiła taki skok, że wszystkie jej nogi znalazły się w powietrzu. To było niemal salto z telemarkiem! Badań nie kontynuowała. W rezultacie Mirek musiał jej otwierać całą ścianę, bo przez wąskie przejście nie chciała z pastwiska wyjść. Lekcję przyjęła z pokorą, a z jej przykrego doświadczenia korzystała reszta stada, unikając taśmy przez długi, długi czas.
Tu widać włosy czuciowe przy oku konia. Nie mylić z rzęsami. Spójrzcie, jakie długie! Fot. Kuba Lipczyński # Czubajka
A tu wąsy na nosie. No jak można to koniowi zgolić? Fot. czubajka.pl #Roza
Wiadomo, że koń ma zakończenia nerwowe rozmieszczone na całym ciele. Pisałam o tym przy okazji wpisów o zmysłach – tu ten o dotyku. Te receptory odbierają każdy, najlżejszy nawet dotyk np. muśnięcie muszych nóżek. Ale do aktywnych badań sensorycznych koń używa przede wszystkim wibrysów na pysku, warg i kopyt. To jego ręce i palce. Następnym razem, gdy koń skubnie Cię wargami pomyśl, że właśnie Cię pogłaskał… Tylko nie rozczulaj się zbytnio, gdy pomaca Cię kopytem. Zadniej nogi. Bo ręką można nie tylko głaskać, ale i dać klapsa :)
Autor: Ania Kategoria: NATURAL