10 rzeczy, których konie nie lubią
Nikt z nas nie dąży świadomie do konfliktu z koniem. Każdy z nas chce poznać go lepiej, zrozumieć, nawiązać więź opartą na zaufaniu i szacunku. Im lepiej zrozumiesz konia, tym rzadziej spotka Cię nieprzyjemne zaskoczenie. Wiele razy pisałam o instynktach, naturze, potrzebach konia. Wywróćmy tę wiedzę na lewą stronę i obejrzyjmy dokładnie podszewkę – wiemy już, czego konie potrzebują i co jest dla nich ważne, a teraz na odwrót – czego koń nie lubi, nie chce, unika? Co go krzywdzi? Nazwijmy po imieniu przeciwieństwa instynktu, natury i końskich potrzeb, by porządnie utrwalić sobie wiedzę o koniach. Oto lista 10 rzeczy, których konie nie lubią. Czy na pewno oczywistych?
1. KONIE NIE LUBIĄ ZAGROŻENIA
Tak, wiem – to oczywiste. Są roślinożercami i ofiarami drapieżników. My też nie lubimy zagrożeń, prawda? Ale czasem lubimy się bać. Lubimy oglądać horrory, potrzebujemy dreszczyku. Koń tego nie zna. On nienawidzi się bać. To go nie nakręca, nie podnieca, nie jest mu potrzebne. A od poczucia zagrożenia łatwo do rozwinięcia pełnej paniki. Spanikowany koń to już groza – niebezpieczeństwo dla Ciebie i dla niego samego. Nigdy nie prowokuj sytuacji, w której koń nakręci się w strachu. Masz mu dawać poczucie bezpieczeństwa. On nie znosi się bać.
Zobacz też: Zrozum naturę konia
2. KONIE NIE LUBIĄ OGRANICZEŃ
Wiemy, że konie są zwierzętami przestrzeni. Nie zabierajmy im jej! Ciasny boks, który koń opuszcza trzy razy w tygodniu na trening to zbrodnia na jego psychice. To nie przytulne mieszkanko, bezpieczny kącik i jego miejsca na ziemi. To karcer. Szczęśliwy koń ma zapewniony wybieg i ruch. Koń nieszczęśliwy i potencjalnie niebezpieczny to więzień. Każde ograniczenie fizyczne jest dla konia stresem. Każde, a więc również wiązanie przy płocie, stanie w bukmance, lonżowanie, pętanie itp. Blokowanie koniowi możliwości swobodnego ruchu, jak również ograniczanie swobody (np. ciasne dopinanie popręgu) to jest to, czego koń nie lubi. Nauczył się tolerować, nauczył się nie panikować, ale zrozum – on tego nie lubi.
Zobacz też: Spacerniak dla więźnia
3. KONIE NIE LUBIĄ IZOLACJI
Choćby koń miał największy wybieg świata i pułk snajperów-ochroniarzy, którzy dyskretnie strzegliby go przed każdym możliwym zagrożeniem, to wcale nie będzie szczęśliwy. Bo równie mocno jak strachu i restrykcji ruchowych koń nie lubi samotności. To zwierzę stadne, o czym dobrze wiemy. On nie lubi być sam. Potrzebuje towarzyszy, nawet innego gatunku. Daj mu kozę, owcę, kurę. Albo samego siebie na pełen etat. A najlepiej daj mu inne konie. Niech czuje się jak koń. Bycie koniem -to lubi i jest w tym świetny. Nie utrudniaj.
Zobacz też: Specyfika końskiego stada
4. KONIE NIE LUBIĄ BYĆ GONIONE.
Nasz owczarek Kamora lubi, kiedy się ją gania. Wtedy ona ucieka, robi zwody, radośnie szczeka i skacze. To jedna z jej ulubionych zabaw. Nigdy nie widziałam konia, który by się chciał w to bawić. Wiadomo – pies to drapieżnik, ma inne podejście do gonitwy. Dla konia gonitwa to etap polowania drapieżnika, zakończony sukcesem nie jest dla konia zbyt radosnym wydarzeniem. Konie nie lubią, gdy się je gania. Nie lubią, gdy się za nimi chodzi czy skrada. Gdy koń na Twój widok odchodzi, a Ty przyspieszasz stajesz się drapieżnikiem. Gonienie konia jest tym, czego on nie lubi. Można to wykorzystać –zobacz: Jak złapać konia na pastwisku.
5. KONIE NIE LUBIĄ BÓLU I NIEWYGODY
A kto lubi? I znowu – jak w punkcie pierwszym: to nie takie oczywiste, bo niektórzy z nas jednak lubią. Pomijając masochizm i inne bajery to przecież niektórych nakręca np. ból tatuowania. Koń tego nie zna. Ból to nic przyjemnego, choć paradoksalnie jakże często konie znoszą go w pokorze. Obtarty grzbiet, poraniony pysk, zakwaszone po treningu mięśnie, cięgi batem, a koń-gamoń posłusznie niesie na grzbiecie swojego jeźdźca. Fizyczny ból i niewygoda to coś, czego koń będzie unikał. Często to „nielubienie” niewygody możemy wykorzystać na swoją korzyść. Znacznie jednak częściej korzystamy z nielubienia bólu jako kary dla konia. Smutne.
Zobacz też: Jak nagradzać konia
6. KONIE NIE LUBIĄ NIESPODZIANEK
Nie sprawisz swojemu koniowi żadnej przyjemności zaskakując go, nawet czymś miłym. Możesz mu zwalić na łeb kilka kilo marchwi, a on wcale nie zarży z zachwytu. Konie nie lubią nieprzewidywalnych zdarzeń, gwałtownych ruchów, zaskoczenia. Boją się i przewidują najgorsze – ta łopocząca na wietrze flaga zaraz wgryzie mi się w gardło, ten nagle wyskakujący zza rogu rowerzysta dybie na moje życie, ta przychodząca morska fala zamierza mnie połknąć. Niespodzianki nie są dobre, niespodzianki na mnie polują i chcą mnie wziąć z zaskoczenia. To, czego nie można przewidzieć to mój wróg. W myśl tej zasady koń nie lubi niekonsekwencji w treningu. Każda niespodzianka to powód do stresu i frustracji. Jeśli człowiek na to samo zachowanie reaguje raz tak raz inaczej to koń czuje się zagubiony i narasta w nim strach. A przecież wiemy, że konie nie lubią się bać.
Zobacz też: Płochliwość konia, 1 2 3
7. KONIE NIE LUBIĄ HAŁASÓW
Konie mają bardzo dobry słuch. Potrafią usłyszeć dźwięk z odległości niemal trzech kilometrów! Oczywiście zależy to od natężenia dźwięku oraz siły wiatru. Jednakże nawet przy bezwietrznej pogodzie koń łowi swoimi radarami odgłosy z promienia prawie pół kilometra. Jego uszy są mobilne i poruszają się w różnych kierunkach. Na słuchu koń wielokrotnie opiera swoje szanse przeżycia. A decybele, które odbiera dużo wrażliwszymi radarami niż nasze ludzkie upośledzone małżowiny, powodują u niego często panikę. Taki nagły hałas to przecież niespodzianka, a suprajsów koń nie lubi. Dobra wiadomość jest taka, że możemy go nauczyć je tolerować, odczulić na huk, wybuchy, łomoty. Zawsze jednak pamiętaj, że nawet gdy koń leci z husarzem na grzbiecie prosto na kozackie samopały to nie czerpie z tego przyjemności. On tego nie lubi.
8. KONIE NIE LUBIĄ BYĆ ŁASKOTANE I KLEPANE
Zaskoczenie? Możesz klepać konia po szyi w ramach nagrody, ale on tego nie lubi. Wolałby zostać pogłaskany czy nawet potarty. Klepania koń nie zna, bo żaden atawizm go na to nie przygotował. W naturze konie się nie poklepują po łopatkach, rżąc „To były czasy, brachu. Polej jeszcze jednego”. Konie się nawzajem podgryzają, liżą (np. klacz źrebię), same pocierają się i drapią, tarzają. Ich skóra jest wrażliwa, odbiera receptorami lekki dotyk, ciepło, zimno; rejestrują nawet dotyk owadzich nóżek. A tu przychodzi człowiek i głośno klepie tę wrażliwą skórę otwartą dłonią wraz z donośnym plaskiem. Możesz konia drapać (również szczotką), ale pamiętaj, że nie lubi on dotyku na najwrażliwszych częściach ciała, bo to powoduje łaskotki. Nie macaj mu rekreacyjnie uszu, brzucha, słabizn czy nosa. Możesz go przyzwyczaić do dotyku tych miejsc, ale nie zdziw się, gdy nieodczulony na taki dotyk koń strzeli Ci kopa za nagłe pomasowanie brzuszka. Czyszczenie i kąpiele też mu ogranicz, bo to pozbawia go ochronnego łoju i jego własnego, bezpiecznego zapachu. Lepiej daj mu być koniem i pozwól się wytarzać.
Zobacz też: Pielęgnacja końskiej sierści
9. KONIE NIE LUBIĄ BRAKU SCHRONIENIA
Jestem jak najbardziej zwolennikiem trzymania koni na dworze. Dzień i noc, latem i zimą. I uważam, że służy im to lepiej niż klaustrofobiczna stajnia, która łamie je fizycznie i mentalnie. Tylko trzeba rozumieć, że koń może stać na dworze w deszcz, ale powinien mieć zapewnione schronienie. W naturze koń nie szukał stajennego boksu przy pierwszych przymrozkach, nie korzystał też z nory czy jaskini. Używał jednak innych schronień i to musisz mu zapewnić. Nie wolno trzymać koni na ogrodzonym pastwisku przez cały rok zapewniając im tylko w ramach tej zagrody płaską powierzchnię pokrytą trawą. Zadbaj o to, by koń miał dostęp do schronienia – otwartej wiaty, wysokich drzew tworzących schronienie. Koń lubi swobodę i toleruje różne zjawiska pogodowe, ale nie wystawiaj go na otwartej patelni w południowy letni skwar czy na nieosłonięte pole w zacinającym z każdej strony gradzie. Zapewnij mu możliwość schronienia. To może być gęsty szpaler drzew dający cień i osłonę przed ulewą, krzewy czy pagórki osłaniające przed wiatrem, a najlepiej otwarta z dwóch stron wiata. I wtedy nie martw się deszczem czy upałem – koń da sobie radę. I będzie szczęśliwszy niż w boksie.
10. KONIE NIE LUBIĄ LUDZI, KTÓRZY ICH NIE LUBIĄ
One to wiedzą od razu. Wyczuwają momentalnie i narasta w nich niepewność i strach. Odgadują intencje nawet jeśli nie rozumieją słów: „Ten koń jest głupi. Wredne, złośliwe bydlę”. Koń zaraz wie, że człowiek go nie lubi. A skoro człowiek mnie nie lubi to mogę się po nim spodziewać wszystkiego – powodowania bólu, straszenia, w najlepszym wypadku niekonsekwencji w treningu. Bo „głupie” konie mają tylko głupi ludzie. Nie spotkałam głupiego konia u mądrego, wrażliwego i kochającego te zwierzęta koniarza. To nie koń jest głupi. To właściciel czy trener jest upośledzony i nieświadomy w swej ludzkiej naturze. Możesz nie mieć zielonego pojęcia o koniach, a one tego nie wykorzystają jeśli je lubisz i traktujesz sprawiedliwie. Jeśli nie lubisz swojego konia to nie męcz się i go sprzedaj. A przede wszystkim nie męcz konia koniecznością obcowania z Tobą.
Zobacz też: Każdy jaki jest, koń widzi
Dominika
1 grudnia 2015 @ 21:16
Świetny artykuł, naprawdę cieszę się, że wróciłaś :)
Teraz już rozumiem dlaczego jak głaszczę konie po nosie, to zazwyczaj odsuwają głowę, a ja myślałam że one to lubią, głupia.
A co z drapaniem? Gdzie lubią kiedy się je drapie, a gdzie nie?
Ania
2 grudnia 2015 @ 18:58
Dominika, nos to rzeczywiście nie najszczęśliwszy wybór. Osobiście polecam końskie czółko – to lubią! A drapać najlepiej po tych najmniej wrażliwych obszarach tj. szyja, kłoda, zad, łopatki, czoło. Omijaj nos, chrapy, uszy, brzuch, kłąb i słabizny :)
Agnieszka
2 grudnia 2015 @ 14:14
Super,że jest kolejny ciekawy artykuł,jak zawsze,wszystko się zgadza:chcę pogłaskać konia po nosie-rzuca łbem,ledwo toleruje…znaczy się nie należy tego robić i tyle,wiele z tych pieszczot ludzie robią dla WŁASNEJ, nie końskiej przyjemności…A co do 'głupich’ koni-tak,nie ma w ogóle głupich zwierząt,zawsze jest głupi człowiek i należy zwierzakom współczuć takiej 'współpracy’…pozdrawiam:)
Ilonka
2 grudnia 2015 @ 18:43
Konie najbardziej nie lubią duchów, sprawdzona wiedza :)
kika
5 stycznia 2016 @ 00:32
Uwierz mi koni sportowych prawda odnośnie głupiego trenera głupiego konia nie działa wiec pisząc o rekreacyjnych koniach zgoda. Sportowych koni z super papierami to nie dotyczy. Np z autopsji wiem bo konia po chaco blue ciężko ogarnąć, trudny do jazdy, jest pierdolniety w łeb ale skacze mega 3,5 letni pod jezdzcem 140 z duuuuzym zapasem min 30 cm zapasu oprócz tego luzem na ponad 2 metry wyskakiwal bez problemu. Konie tego typu z przyszłością konkursów gp nie są jak rekreacyjne łośki i to inna bajka a jestem w stajni członka kadry olimpijskiej. Tam konie nie łażą po padoku nikt na głowę nie upadł żeby wypuscic konia po chaco, po for pleasure, po cento itd. Karuzela lonża trening i wpuszczanie na hale pojedynczo.
Wat
14 lutego 2016 @ 11:03
Mój Boże. Okropność. A co mają do inteligencji konia „papiery”? Nie dziwne, że „pierdolnięty w łeb” jak jest tak traktowany. Człowiek, którego tak by trenowano też byłby „pierdolnięty w łeb” aż zakończyłby swój żywot z kulką w głowie samodzielnie, własnoręcznie wystrzeloną.
ulungu
7 stycznia 2016 @ 08:50
Kika, od patrzenia na ściany boksu ani mądrości ani inteligencji koniom nie przybędzie. Więc skoro konie sportowe z załozenia są głupie to jest to wina warunków jakie się im zapewnia. Pies łańcuchowy też zwykle będzie głupszy od psa trzymanego w domu. A czego wymaga się od sportowych koni? Braku własnego myślenia, biegania, skakania. Nie mają wielkiej szansy wykształcić sie tak jak „rekreacyjne łośki” bo ich życie to żarcie, spanie, trening, nawet trawy nie potrafią jeść a foliowa torebka jest w stanie przepłoszyć je na śmierć. Nie znają żadnego ze standardowych zakresów życia końskiego – jedynie sztuczny, wytworzony przez człowieka. Przez co budują im się frustracje i lęki. A koń ma psychikę delikatną. Jak się ją spaczy to już na całego.
Dorota
7 września 2016 @ 12:28
Hej,
Mam pytanie. Otoz wczoraj wyszlam na spacer z moja corka. Zawsze przechodzilysmy polem kolo malej grupy konie (3 duze i dwa kucyki), konie tez zawsze byly mile. Moglam je glaskac i nie bylo zadnego z nimi problemu.
W reku trzymalalm rolki mojej corki w jaskrawo rozowym kolorze. Konie staly gdzies w oddali, zazwyczaj nie wolam ich kiedy sa tak daleko. Nagle jeden z malych kucy odwrocil sie w moja strone, spojrzal dluzsza chwile I przygalaopowal do mnie z zainteresowaniem obwachujac rolki. Widizalam, ze nie byl zadowolony, kladl po sobie uszy I I byl bardzo niespokojny. Nastepnie reszta koni przygalopowala do nas I zmusila mnie do wyjscia z pola (nie moglam isc do przodu bo wszyskie mnie blokowaly!!), nie chcialay mnie widziec ewidentnie na ich polu.
Zachowalam zimna krem, zlapalam moja mala corke za reke I powiedzialam, zeby powoli wycofala sie do ogrodzenia. Nie chcialam jej robic traumy i w panice uciekac lub dodatkowo wystraszyc konie.
Pytanie jednak dotyczy natury koni. Jako, ze konie nie sa drapieznikami wydaje mi sie, ze takie sytuacje nie powinny miec miejsca. Konie byly bardzo zdenerwowane, maly kuc byl agresywny. Jezdzialm jako studentka w klubie na konaich I nigdy nie widzialam czegos podobnego. Czy jest to zwiazane z kolorem? Mama nadzieje, ze moja czterolatka nie bedzie kojarzyc sobie koni z czyms zlym..
Po calym incydencie (sama sie spietralam nie na zarty), juz zza ogrodzenia kiedy konie byly spokojniejsze przeprowadzilam z jednym z nich rozmowe, uspokoilam go, ze to nic zlego co mam w rece. Ale nurtuje mnie, dlaczego one mnie zaatakowaly, przeciez gdyby mialy sie czegos bac, po prostu by uciekly…
Dzieki za ewentualne rozwiklanie mojej enigmy..
Dorota
Joanna
15 stycznia 2018 @ 19:09
Witam, czytam bloga od dawna, uwielbiam Twój sposób pisania :)
I mam pytanie- mój koń jest wspaniały ale rzecz której niecierpi i po częściej wpisuje się w ta listę jest każda nowa forma jedzenia- mętalność wieśniaczki nie pozwala jej tknąć nic innego prócz owsa i siana. I wszystko byłoby w porządku gdyby nie jedna kwestia- przemycanie leków. Ma teraz kaszel, zalecenia weterynarza to raz dziennie antybiotyk w płynie i dwa razy dziennie proszek. Oprócz tego przy podawaniu leków doustnie wyrywa się na wszystkie możliwe strony, a jakiejś dziwnej panice. Mam ją od 12 lat, wybija jej w tym roku 18 i tak jak wszystkie jej „traumy” udało nam się latami zwalczać tak ta kwestia spędza mi sen z powiek. Jednorazowe podanie pasty- ok, ale przy kilkudniowym antybiotyku zaczynaja się mecyje… na nic próby podawania w strzykawce soku jabłkowego, przysmaków bokiem paszczy, miód do jedzenia na nic się nie zdaje. Czy jest jakiś sposób?
alicja
19 lutego 2019 @ 19:33
To co pisze Kika to tragedia, kon całkowicie kostnieje w wieku 7 lat. Wiec niespełna 4 letni kon skaczacy 140 to bedzie pełen napiec i zwyrodnien kaleka…Kto dopuscił do tego? Ktos kto nie ma wiedzy…..Słowo „olimpijczyk” nie robi na mnie wrazenie, tam najwiecej błedów niestety sie popełnia co widac, a jezdzcy jezdza poprostu na pyskach koni….
Beata
23 czerwca 2019 @ 12:16
Nie jestem koniarzem, i raczej nie będę :) Podpięłabym się pod grupę: psiarze, ale artykuł bardzo mi się spodobał. Mądry !
Cenne są również odnośniki do literatury. Jestem pod wrażeniem.