Dziś nie źrebimy już celowo naszych klaczy. Mamy na stanie ogiera z licencją, mamy klacze z dobrym pochodzeniem, ale z powodów które wyjaśniałam Wam tutaj, czasy hodowli się już w naszej stajni skończyły. W tym roku zdarzyły nam się co prawda dwie kinder-niespodzianki od Literatki i Tajgi, które potajemnie zdecydowały się na nieświadome macierzyństwo ulegając namowom niewykastrowanego Maczka. Maczek jest synem Esauła i tylko własnym gapiostwem możemy tłumaczyć, dlaczego nie został wykastrowany na czas. Na szczęście nie był wierny jednej wybrance i dzięki temu mamy dwa źrebaki, co ma bardzo duży wpływ na prawidłowy rozwój źrebiąt. Zapamiętajcie – jeśli planujecie zaźrebienie swojej klaczy, spróbujcie ustalić z właścicielami stajni, w której stoi lub posiadaczami innych klaczy, by w tym samym czasie źrebiła się więcej niż jedna kobyłka. Źrebięta najlepiej chowają się w grupie, dla ich psychiki kontakt z rówieśnikami jest bardzo ważny. W naszej stajni zawsze w tym samym kwartale źrebiło się kilka klaczek, a baraszkujące potem ze sobą maluchy rozwijały się i rosły, ucząc się relacji stadnych wspólnie.
Ciąża u klaczy trwa ok. 333 dni czyli 11 miesięcy. Z tego jak ważne jest dla źrebnej kobyły odpowiednie odżywianie z pewnością zdajecie sobie sprawę. Ale szczególny nacisk w opiece nad „podwójną” klaczą należy położyć na kwestię jej ruchu, użytkowania w pracy. Często dzieje się tak, że właściciele klaczy rozkładają nad nią ochronny parasol i w trosce o rozwój ciąży, wyłączają klacz z pracy. Nierzadko ogranicza się jej również korzystanie z pastwiska w obawie, by nie zarobiła pechowego kopniaka w jakiejś standardowej kłótni z towarzyszami ze stada. Rozumiem troskę o klacz i jej źrebię, często cenne ze względu na pochodzenie i koszt nasienia ogiera dobrej klasy. Ale ograniczając ruch konia robimy mu tylko i wyłącznie krzywdę! Źrebna klacz musi mieć zapewniony ruch – bez względu na to czy będzie to ruch pod siodłem (tak! można siadać na ciężarną), w zaprzęgu (tak! może ciągnąć bryczkę), na lonży czy w ogłupiającej karuzeli. Świeże powietrze i praca działają na korzyść klaczy i jej cennego potomstwa. Trzeba zrozumieć, że źrebię w łonie matki odżywia się poprzez krwiobieg. Im więcej krwi przepłynie, tym lepiej odżywi się płód. Pracująca klacz ma przyśpieszoną akcję serca, dopływ dobrze utlenionej krwi jest większy, więc i płód rozwija się i rośnie jak na drożdżach. Dodatkowo, wyźrebienie u klaczy, która pozostawała w treningu jest szybsze i bezproblemowe. Mięśnie są wyćwiczone, nie zastałe, mocniejsze, a dzięki temu poród jest łatwy i nie wymaga interwencji lekarskiej. Nie należy obawiać się, że w wyniku wysiłku podczas wymuszonej pracy klacz straci płód. Jeśli dawkuje się ruch rozsądnie i bez przeciążeń, to w przebiegu ciąży i porodu tylko nam to pomoże. Andrzej Orłoś, uznawany za najwszechstronniejszego z naszych jeźdźców, zawodnik, olimpijczyk, trener kadry olimpijskiej, potem hodowca i dyrektor stadniny w Kadynach i Rzecznej (dobra, już się zgubiłam, o czym to ja pisałam?) opowiadał nam na kursie instruktorskim, że swoją źrebną kobyłę użytkował w zaprzęgu jeszcze w dniu porodu! Klacz poszła w parze zaprzęgowej na uroczystość ślubną w Elblągu (odległość z Rzecznej 20km), połaziła po mieście, wróciła piechotką i tej samej nocy wyźrebiła się w boksie, mając w kopytach ponad 50km. I źrebię i mama były silne, zdrowe i zadowolone z życia. Można? Można! Nie zachęcam do nadmiernego eksploatowania koni i nie uważam, by fakt, że źrebna klacz czołga się do swojego boksu po treningu był dobry, ale zwracam Wam uwagę, że kobyła w ciąży może i powinna pracować. Dla własnego dobra. Nie zamykajcie więc cennej przyszłej mamusi w boksie, jej stan jest szczególny, ale nie wymaga wywrócenia jej życia do góry kopytami.
Bliskość terminu porodu ustala się oczywiście na podstawie daty krycia. Czasem zdarza się jednak taki sprytny Maczek i data nieplanowanego krycia jest nieznana. Po czym poznać, że klacz jest wysoko źrebna i będzie się wkrótce źrebić? Ciążę widać – brzuch się powiększa, a około 7 miesiąca można już wyczuć ruchy płodu (polecam sprawdzać rano, podczas pojenia). Wcześniejsze etapy ciąży czy wątpliwości, co do źrebności klaczy najlepiej sprawdzi oczywiście weterynarz robiąc badanie usg. Zdarza się (do 3 miesiąca ciąży włącznie) tzw. absorpcja płodu; wchłonięcie przez organizm matki. Mieliśmy taką sytuację dwukrotnie u naszej Jaskini – wet stwierdzał źrebność, a w kolejnym miesiącu figa z makiem. Tak się czasem dzieje, co nie wyklucza kolejnej prawidłowej ciąży – Jaskinia dała nam po tych przebojach długo wyczekiwanego Jamiroquai. Zbliżającą się datę porodu zwiastują niepokój klaczy i oczywiście produkcja mleka (około miesiąca przed porodem rozpoczyna się produkcja na przyszły eskport, a na tydzień przed porodem pojawia się już w gruczole mlekowym pierwszy płyn), o czym też już pisałam przy okazji wpisu Pij mleko – będziesz wielki!
Samo wyźrebienie jest najczęściej bezproblemowe. Klacz poradzi sobie z tym zadaniem, nawet jeśli debiutuje w roli matki. Kilkadziesiąt źrebiąt przyszło na świat w naszej stajni, a interwencja lekarska nigdy nie była konieczna. Straciliśmy łącznie trzy źrebaki: jeden urodził się prawidłowo, ale nie oddał smółki, a ponieważ było to 20 lat temu, to tylko nasz brak doświadczenia można winić za śmierć oseska; drugi i trzeci przyszły na świat przed czasem – ciąża bliźniacza przerosła możliwości naszej klaczy i nie mogliśmy zrobić nic, by temu zapobiec. Komplikacje porodowe to zazwyczaj złe ułożenie płodu np. pośladkowe. W takim wypadku bez fachowej pomocy może zrobić się nieciekawie. Źrebię do porodu powinno ułożyć się przodem, najpierw pokazują się nóżki i oparty na nich nosek malca. Jeśli uczestniczycie w porodzie to pamiętajcie, by nie spieszyć się z odcinaniem pępowiny – krew z pępowiny spływa do źrebaka, odżywiając go i zapewniając ochronę immunologiczną. Zazwyczaj pępowinę przerywa klacz, podnosząc się po porodzie. Sam źrebak również dość szybko podejmuje próby wstawania. Pierwsze zazwyczaj są mocno nieporadne i kończą się upadkiem. Chyboczące się, słabe nóżki szybko jednak potrafią sprostać zadaniu utrzymaniu pionu i źrebak stawia swoje pierwsze kroki. Jeśli wyźrebienie nastąpiło w boksie, to pole do popisu jest oczywiście ograniczone. Większość naszych klaczy źrebiła się nocą w boksie, ale pamiętam, że Czubajka urodziła pierwszego źrebaka – klaczkę Gejszę na pastwisku. Malutka bardzo szybko zaczęła podążać za mamą, a pozostałe klacze otoczyły najpierw źrebiącą się Czubajkę, a potem spacerującą już z córeczką szczelnym kołem,odganiając wałachy celnymi kopami z mocnych, babskich zadów. W ciągu najpóźniej 2 godzin po urodzeniu maluch musi napić się mleka matki. Dlaczego jest to tak ważne, pisałam już we wspomnianym wpisie o kobylim mleczku. Oddanie smółki jest kluczowe – zgromadzona w jelicie malca wydzielina zbija się w grudki, powodując zatwardzenie. Jeżeli źrebię nie oddało smółki to trzeba wykonać lewatywę: 2-3 gruszki ciepłej wody z olejem parafinowym lub mydlinami z szarego mydła. Jeśli nie byliście przy źrebaku od jego pierwszego oddechu, to mogliście przegapić moment oddania smółki. O tym, że coś jest nie tak poinformuje sam malec – nie będzie spokojnie odpoczywał, tylko będzie się tarzał, wstawał, napinał. To znak, że trzeba działać.
Zdarzyło nam się, niestety, przegapić ten ważny moment i straciliśmy źrebię, o czym wyżej wspomniałam. Drugi przypadek, gdy straciliśmy źrebaka (a w zasadzie dwa) to ciąża bliźniacza u Małej, która skończyła się poronieniem na początku 7 miesiąca. Bliźnięta u koni są dość rzadkie, ale jednak się zdarzają i owszem, przeżywają, choć statystycznie szanse są małe. Bliźnięta, jak u ludzi, mogą być jedno- lub dwujajowe (płody rozwijają się w jednym,wspólnym rogu macicy, lub w dwóch). Źrebięta z ciąży bliźniaczych są mniejsze, słabsze i często karłowate. Ogierki z bliźniąt są niepłodne. Widziałam końskie bliźnięta w stadninie w Rzecznej – jeden był całkiem zwyczajnych rozmiarów; drugi w stosunku do siostry był niemal kucykiem. Oba chowały się zdrowo i ładnie rozwijały.
Dawno, dawno temu, gdy po ziemi chodziły dinozaury, a weterynarze czerpali z wiedzy jaskiniowców powszechna była opinia, że źrebaka po porodzie nie wolno dotykać, bo matka go później odrzuci, czując obcy zapach. Taką teorię można wrzucić do jednego wora ze stwierdzeniem, że źrebak nie może iść na pastwisko w pierwszych dniach życia, bo słabo widzi i nie trafi za matką. Wierutne bzdury! Źrebię może być pastwiskowane od razu po porodzie (który przecież może się odbyć pod chmurką, jak to w naturze zawsze miało miejsce). Już kilkugodzinny maluszek może biegać, skakać, jeśli ma taką ochotę. Ćwiczy w ten sposób słabe mięśnie, utlenia tkanki, przewietrzy płuca i serce, które musi się przecież rozrosnąć. Ruch i jeszcze raz ruch – to podstawa zdrowia fizycznego i psychicznego konia w każdym wieku (dotyczy też końskich emerytów – muszą mieć zapewniony ruch, a nie grzanie nieruchomych stawów przy kominku). Jeśli chodzi o sam kontakt człowieka z nowym końskim przybyszem to również nie trzeba się obawiać odrzucenia malca przez klacz. O ile matka nie zgłasza Wam wyraźnych pretensji (Arba tak „delikatnie” zwróciła Dziadkowi uwagę , że wyleciał z boksu na korytarz po przyjęciu strzału z dwururki na klatę) malucha można głaskać i oswajać z człowiekiem od pierwszych minut jego życia. Takie wczesne oswajanie zahacza o rozwijany w ostatnich latach imprinting źrebiąt, o czym jeszcze będę pisała. Macałam sobie z egoistycznej potrzeby serca wiele źrebiąt i nigdy ani matka ani one same nie protestowały, a nawet taki maluch był później bardziej przyjazny i nie tak onieśmielony i wystraszony na widok człowieka.
Kto nie wie, tego również uświadomię, że mały konik rodzi się przygotowany do życia i świadomy. Źrebięta nie są ślepe, jak kocięta czy szczenięta drapieżników; potrafią też samodzielnie się poruszać w odróżnieniu od niechodzących niemowląt czy nielatających piskląt ptaków . Nie są jednak zupełnie samodzielne i potrzebują opieki matki. Jeśli klacz padnie przy porodzie to źrebak jest oczywiście zagrożony, bo żaden wałach go nie wykarmi, a ojciec-ogier też ma w oczodole kwestię wychowu swojego potomka. Siara jest niezwykle istotna – jeśli malec nie zdążył się napić, należy spróbować ją zdoić z wymienia klaczy. Jakkolwiek drastycznie by to nie brzmiało trzeba ściągnąć siarę z martwej matki – można ją obłożyć kocami, jeśli ciało zachowa ciepło to produkcja mleczka może utrzymać się kilka godzin. Należy też znaleźć szybko zastępczą matkę mleczną – może to być inna kobyła, o ile się na to łaskawie zgodzi, może tę funkcję pełnić człowiek, karmiąc malca z butelki specjalnym sztucznym mlekiem. No, może przesadziłam – jeden człowiek nie da rady. Potrzebne jest kilka osób, bo źrebię należy karmić co 2-3 godziny, również nocą. Należy kupić specjalistyczną mieszankę mleczną, karmienie krowim mlekiem z kartonu nie wchodzi w grę. Wychów takiego źrebięcia jest kosztowny i czasochłonny, ale możliwy. Po prostu szybciej przestawiamy sierotę na owies, sianko, wodę. Już po dwóch tygodniach można zacząć wprowadzać pokarm stały. Szybko, prawda? Ale przecież butla nadal pozostaje w użytku. Jeśli źrebak łatwo przyjmuje i zajada owies (można mu pomóc podając na początek specjalne musli dla źrebiąt – słodkie jak mleczko zachęca do chrupania), a wkrótce zaczyna przybierać na wadze ok. 1 kg dziennie to można stopniowo odstawiać mleko. Do 4 miesiąca jego życia powinien już funkcjonować na owsie, sianku i wodzie bez problemów. A, jeszcze jedno przy okazji – źrebiętom nie podaje się solnych lizawek! Jeśli w boksie mamy taka jest to zadbajcie, by malec do niej nie sięgał. Wychów sierotki bez końskiej mamki jest ciężki – klacz-mamka jest najlepszym rozwiązaniem – polecam szukać takiej, która sama się niedawno wyźrebiła (jeśli nie przyjmie malca to chociaż coś mu udoimy) lub podrzucić sierotkę do tej, która wyźrebi się na dniach – wysmarowanie sierotki mazią płodową zazwyczaj przekonuje klacz, że urodziła bliźniaki. Generalnie, matka zastępcza to najlepsze co możemy zapewnić osieroconemu źrebięciu.
Zazwyczaj po około tygodniu u klaczy-matki pojawia się pierwsza ruja. Zauważyć to bardzo łatwo – źrebak dostaje nagle obfitej biegunki. Nie trzeba się martwić biegunką malucha – skład mleka się zmienił, ale krzywda się dzieciakowi nie dzieje. Minie i tyle. Wielu hodowców zaźrebia ponownie klacz właśnie w tej pierwszej rui; podobno wtedy jest to najskuteczniejsze, bo klacz jest wyjątkowo płodna i owulacja występuje w takim przypadku zawsze. Nie znam się i nie umiem powiedzieć na ile takie szybkie zaźrebienie obciąża organizm matki, my nigdy nie kryliśmy w pierwszej, poźrebięcej rui, bo poważnej 'produkcji źrebiąt” nie prowadziliśmy. W naturze z pewnością jest to dla koni normą i nie bez powodu owulacja jest wtedy silna.
Potem pozostaje nam już tylko cieszenie się rozwojem źrebaczka. Półroczniaka można już odstawić od cyca, co da klaczy odetchnąć i zebrać siły po produkcji mleka pełną parą. Praca z młodym koniem i jego szkolenie to osobny temat, ale na to mamy trochę czasu, więc do tematu jeszcze wrócę, spokojnie :)
Fot. Kuba Lipczyński # Mała z Chaberkiem
Opieka nas źrebną klaczą i oseskiem – co robić, gdy rodzina się nam powiększa?
Dziś nie źrebimy już celowo naszych klaczy. Mamy na stanie ogiera z licencją, mamy klacze z dobrym pochodzeniem, ale z powodów które wyjaśniałam Wam tutaj, czasy hodowli się już w naszej stajni skończyły. W tym roku zdarzyły nam się co prawda dwie kinder-niespodzianki od Literatki i Tajgi, które potajemnie zdecydowały się na nieświadome macierzyństwo ulegając namowom niewykastrowanego Maczka. Maczek jest synem Esauła i tylko własnym gapiostwem możemy tłumaczyć, dlaczego nie został wykastrowany na czas. Na szczęście nie był wierny jednej wybrance i dzięki temu mamy dwa źrebaki, co ma bardzo duży wpływ na prawidłowy rozwój źrebiąt. Zapamiętajcie – jeśli planujecie zaźrebienie swojej klaczy, spróbujcie ustalić z właścicielami stajni, w której stoi lub posiadaczami innych klaczy, by w tym samym czasie źrebiła się więcej niż jedna kobyłka. Źrebięta najlepiej chowają się w grupie, dla ich psychiki kontakt z rówieśnikami jest bardzo ważny. W naszej stajni zawsze w tym samym kwartale źrebiło się kilka klaczek, a baraszkujące potem ze sobą maluchy rozwijały się i rosły, ucząc się relacji stadnych wspólnie.
Ciąża u klaczy trwa ok. 333 dni czyli 11 miesięcy. Z tego jak ważne jest dla źrebnej kobyły odpowiednie odżywianie z pewnością zdajecie sobie sprawę. Ale szczególny nacisk w opiece nad „podwójną” klaczą należy położyć na kwestię jej ruchu, użytkowania w pracy. Często dzieje się tak, że właściciele klaczy rozkładają nad nią ochronny parasol i w trosce o rozwój ciąży, wyłączają klacz z pracy. Nierzadko ogranicza się jej również korzystanie z pastwiska w obawie, by nie zarobiła pechowego kopniaka w jakiejś standardowej kłótni z towarzyszami ze stada. Rozumiem troskę o klacz i jej źrebię, często cenne ze względu na pochodzenie i koszt nasienia ogiera dobrej klasy. Ale ograniczając ruch konia robimy mu tylko i wyłącznie krzywdę! Źrebna klacz musi mieć zapewniony ruch – bez względu na to czy będzie to ruch pod siodłem (tak! można siadać na ciężarną), w zaprzęgu (tak! może ciągnąć bryczkę), na lonży czy w ogłupiającej karuzeli. Świeże powietrze i praca działają na korzyść klaczy i jej cennego potomstwa. Trzeba zrozumieć, że źrebię w łonie matki odżywia się poprzez krwiobieg. Im więcej krwi przepłynie, tym lepiej odżywi się płód. Pracująca klacz ma przyśpieszoną akcję serca, dopływ dobrze utlenionej krwi jest większy, więc i płód rozwija się i rośnie jak na drożdżach. Dodatkowo, wyźrebienie u klaczy, która pozostawała w treningu jest szybsze i bezproblemowe. Mięśnie są wyćwiczone, nie zastałe, mocniejsze, a dzięki temu poród jest łatwy i nie wymaga interwencji lekarskiej. Nie należy obawiać się, że w wyniku wysiłku podczas wymuszonej pracy klacz straci płód. Jeśli dawkuje się ruch rozsądnie i bez przeciążeń, to w przebiegu ciąży i porodu tylko nam to pomoże. Andrzej Orłoś, uznawany za najwszechstronniejszego z naszych jeźdźców, zawodnik, olimpijczyk, trener kadry olimpijskiej, potem hodowca i dyrektor stadniny w Kadynach i Rzecznej (dobra, już się zgubiłam, o czym to ja pisałam?) opowiadał nam na kursie instruktorskim, że swoją źrebną kobyłę użytkował w zaprzęgu jeszcze w dniu porodu! Klacz poszła w parze zaprzęgowej na uroczystość ślubną w Elblągu (odległość z Rzecznej 20km), połaziła po mieście, wróciła piechotką i tej samej nocy wyźrebiła się w boksie, mając w kopytach ponad 50km. I źrebię i mama były silne, zdrowe i zadowolone z życia. Można? Można! Nie zachęcam do nadmiernego eksploatowania koni i nie uważam, by fakt, że źrebna klacz czołga się do swojego boksu po treningu był dobry, ale zwracam Wam uwagę, że kobyła w ciąży może i powinna pracować. Dla własnego dobra. Nie zamykajcie więc cennej przyszłej mamusi w boksie, jej stan jest szczególny, ale nie wymaga wywrócenia jej życia do góry kopytami.
Bliskość terminu porodu ustala się oczywiście na podstawie daty krycia. Czasem zdarza się jednak taki sprytny Maczek i data nieplanowanego krycia jest nieznana. Po czym poznać, że klacz jest wysoko źrebna i będzie się wkrótce źrebić? Ciążę widać – brzuch się powiększa, a około 7 miesiąca można już wyczuć ruchy płodu (polecam sprawdzać rano, podczas pojenia). Wcześniejsze etapy ciąży czy wątpliwości, co do źrebności klaczy najlepiej sprawdzi oczywiście weterynarz robiąc badanie usg. Zdarza się (do 3 miesiąca ciąży włącznie) tzw. absorpcja płodu; wchłonięcie przez organizm matki. Mieliśmy taką sytuację dwukrotnie u naszej Jaskini – wet stwierdzał źrebność, a w kolejnym miesiącu figa z makiem. Tak się czasem dzieje, co nie wyklucza kolejnej prawidłowej ciąży – Jaskinia dała nam po tych przebojach długo wyczekiwanego Jamiroquai. Zbliżającą się datę porodu zwiastują niepokój klaczy i oczywiście produkcja mleka (około miesiąca przed porodem rozpoczyna się produkcja na przyszły eskport, a na tydzień przed porodem pojawia się już w gruczole mlekowym pierwszy płyn), o czym też już pisałam przy okazji wpisu Pij mleko – będziesz wielki!
Samo wyźrebienie jest najczęściej bezproblemowe. Klacz poradzi sobie z tym zadaniem, nawet jeśli debiutuje w roli matki. Kilkadziesiąt źrebiąt przyszło na świat w naszej stajni, a interwencja lekarska nigdy nie była konieczna. Straciliśmy łącznie trzy źrebaki: jeden urodził się prawidłowo, ale nie oddał smółki, a ponieważ było to 20 lat temu, to tylko nasz brak doświadczenia można winić za śmierć oseska; drugi i trzeci przyszły na świat przed czasem – ciąża bliźniacza przerosła możliwości naszej klaczy i nie mogliśmy zrobić nic, by temu zapobiec. Komplikacje porodowe to zazwyczaj złe ułożenie płodu np. pośladkowe. W takim wypadku bez fachowej pomocy może zrobić się nieciekawie. Źrebię do porodu powinno ułożyć się przodem, najpierw pokazują się nóżki i oparty na nich nosek malca. Jeśli uczestniczycie w porodzie to pamiętajcie, by nie spieszyć się z odcinaniem pępowiny – krew z pępowiny spływa do źrebaka, odżywiając go i zapewniając ochronę immunologiczną. Zazwyczaj pępowinę przerywa klacz, podnosząc się po porodzie. Sam źrebak również dość szybko podejmuje próby wstawania. Pierwsze zazwyczaj są mocno nieporadne i kończą się upadkiem. Chyboczące się, słabe nóżki szybko jednak potrafią sprostać zadaniu utrzymaniu pionu i źrebak stawia swoje pierwsze kroki. Jeśli wyźrebienie nastąpiło w boksie, to pole do popisu jest oczywiście ograniczone. Większość naszych klaczy źrebiła się nocą w boksie, ale pamiętam, że Czubajka urodziła pierwszego źrebaka – klaczkę Gejszę na pastwisku. Malutka bardzo szybko zaczęła podążać za mamą, a pozostałe klacze otoczyły najpierw źrebiącą się Czubajkę, a potem spacerującą już z córeczką szczelnym kołem,odganiając wałachy celnymi kopami z mocnych, babskich zadów. W ciągu najpóźniej 2 godzin po urodzeniu maluch musi napić się mleka matki. Dlaczego jest to tak ważne, pisałam już we wspomnianym wpisie o kobylim mleczku. Oddanie smółki jest kluczowe – zgromadzona w jelicie malca wydzielina zbija się w grudki, powodując zatwardzenie. Jeżeli źrebię nie oddało smółki to trzeba wykonać lewatywę: 2-3 gruszki ciepłej wody z olejem parafinowym lub mydlinami z szarego mydła. Jeśli nie byliście przy źrebaku od jego pierwszego oddechu, to mogliście przegapić moment oddania smółki. O tym, że coś jest nie tak poinformuje sam malec – nie będzie spokojnie odpoczywał, tylko będzie się tarzał, wstawał, napinał. To znak, że trzeba działać.
Zdarzyło nam się, niestety, przegapić ten ważny moment i straciliśmy źrebię, o czym wyżej wspomniałam. Drugi przypadek, gdy straciliśmy źrebaka (a w zasadzie dwa) to ciąża bliźniacza u Małej, która skończyła się poronieniem na początku 7 miesiąca. Bliźnięta u koni są dość rzadkie, ale jednak się zdarzają i owszem, przeżywają, choć statystycznie szanse są małe. Bliźnięta, jak u ludzi, mogą być jedno- lub dwujajowe (płody rozwijają się w jednym,wspólnym rogu macicy, lub w dwóch). Źrebięta z ciąży bliźniaczych są mniejsze, słabsze i często karłowate. Ogierki z bliźniąt są niepłodne. Widziałam końskie bliźnięta w stadninie w Rzecznej – jeden był całkiem zwyczajnych rozmiarów; drugi w stosunku do siostry był niemal kucykiem. Oba chowały się zdrowo i ładnie rozwijały.
Dawno, dawno temu, gdy po ziemi chodziły dinozaury, a weterynarze czerpali z wiedzy jaskiniowców powszechna była opinia, że źrebaka po porodzie nie wolno dotykać, bo matka go później odrzuci, czując obcy zapach. Taką teorię można wrzucić do jednego wora ze stwierdzeniem, że źrebak nie może iść na pastwisko w pierwszych dniach życia, bo słabo widzi i nie trafi za matką. Wierutne bzdury! Źrebię może być pastwiskowane od razu po porodzie (który przecież może się odbyć pod chmurką, jak to w naturze zawsze miało miejsce). Już kilkugodzinny maluszek może biegać, skakać, jeśli ma taką ochotę. Ćwiczy w ten sposób słabe mięśnie, utlenia tkanki, przewietrzy płuca i serce, które musi się przecież rozrosnąć. Ruch i jeszcze raz ruch – to podstawa zdrowia fizycznego i psychicznego konia w każdym wieku (dotyczy też końskich emerytów – muszą mieć zapewniony ruch, a nie grzanie nieruchomych stawów przy kominku). Jeśli chodzi o sam kontakt człowieka z nowym końskim przybyszem to również nie trzeba się obawiać odrzucenia malca przez klacz. O ile matka nie zgłasza Wam wyraźnych pretensji (Arba tak „delikatnie” zwróciła Dziadkowi uwagę , że wyleciał z boksu na korytarz po przyjęciu strzału z dwururki na klatę) malucha można głaskać i oswajać z człowiekiem od pierwszych minut jego życia. Takie wczesne oswajanie zahacza o rozwijany w ostatnich latach imprinting źrebiąt, o czym jeszcze będę pisała. Macałam sobie z egoistycznej potrzeby serca wiele źrebiąt i nigdy ani matka ani one same nie protestowały, a nawet taki maluch był później bardziej przyjazny i nie tak onieśmielony i wystraszony na widok człowieka.
Kto nie wie, tego również uświadomię, że mały konik rodzi się przygotowany do życia i świadomy. Źrebięta nie są ślepe, jak kocięta czy szczenięta drapieżników; potrafią też samodzielnie się poruszać w odróżnieniu od niechodzących niemowląt czy nielatających piskląt ptaków . Nie są jednak zupełnie samodzielne i potrzebują opieki matki. Jeśli klacz padnie przy porodzie to źrebak jest oczywiście zagrożony, bo żaden wałach go nie wykarmi, a ojciec-ogier też ma w oczodole kwestię wychowu swojego potomka. Siara jest niezwykle istotna – jeśli malec nie zdążył się napić, należy spróbować ją zdoić z wymienia klaczy. Jakkolwiek drastycznie by to nie brzmiało trzeba ściągnąć siarę z martwej matki – można ją obłożyć kocami, jeśli ciało zachowa ciepło to produkcja mleczka może utrzymać się kilka godzin. Należy też znaleźć szybko zastępczą matkę mleczną – może to być inna kobyła, o ile się na to łaskawie zgodzi, może tę funkcję pełnić człowiek, karmiąc malca z butelki specjalnym sztucznym mlekiem. No, może przesadziłam – jeden człowiek nie da rady. Potrzebne jest kilka osób, bo źrebię należy karmić co 2-3 godziny, również nocą. Należy kupić specjalistyczną mieszankę mleczną, karmienie krowim mlekiem z kartonu nie wchodzi w grę. Wychów takiego źrebięcia jest kosztowny i czasochłonny, ale możliwy. Po prostu szybciej przestawiamy sierotę na owies, sianko, wodę. Już po dwóch tygodniach można zacząć wprowadzać pokarm stały. Szybko, prawda? Ale przecież butla nadal pozostaje w użytku. Jeśli źrebak łatwo przyjmuje i zajada owies (można mu pomóc podając na początek specjalne musli dla źrebiąt – słodkie jak mleczko zachęca do chrupania), a wkrótce zaczyna przybierać na wadze ok. 1 kg dziennie to można stopniowo odstawiać mleko. Do 4 miesiąca jego życia powinien już funkcjonować na owsie, sianku i wodzie bez problemów. A, jeszcze jedno przy okazji – źrebiętom nie podaje się solnych lizawek! Jeśli w boksie mamy taka jest to zadbajcie, by malec do niej nie sięgał. Wychów sierotki bez końskiej mamki jest ciężki – klacz-mamka jest najlepszym rozwiązaniem – polecam szukać takiej, która sama się niedawno wyźrebiła (jeśli nie przyjmie malca to chociaż coś mu udoimy) lub podrzucić sierotkę do tej, która wyźrebi się na dniach – wysmarowanie sierotki mazią płodową zazwyczaj przekonuje klacz, że urodziła bliźniaki. Generalnie, matka zastępcza to najlepsze co możemy zapewnić osieroconemu źrebięciu.
Zazwyczaj po około tygodniu u klaczy-matki pojawia się pierwsza ruja. Zauważyć to bardzo łatwo – źrebak dostaje nagle obfitej biegunki. Nie trzeba się martwić biegunką malucha – skład mleka się zmienił, ale krzywda się dzieciakowi nie dzieje. Minie i tyle. Wielu hodowców zaźrebia ponownie klacz właśnie w tej pierwszej rui; podobno wtedy jest to najskuteczniejsze, bo klacz jest wyjątkowo płodna i owulacja występuje w takim przypadku zawsze. Nie znam się i nie umiem powiedzieć na ile takie szybkie zaźrebienie obciąża organizm matki, my nigdy nie kryliśmy w pierwszej, poźrebięcej rui, bo poważnej 'produkcji źrebiąt” nie prowadziliśmy. W naturze z pewnością jest to dla koni normą i nie bez powodu owulacja jest wtedy silna.
Potem pozostaje nam już tylko cieszenie się rozwojem źrebaczka. Półroczniaka można już odstawić od cyca, co da klaczy odetchnąć i zebrać siły po produkcji mleka pełną parą. Praca z młodym koniem i jego szkolenie to osobny temat, ale na to mamy trochę czasu, więc do tematu jeszcze wrócę, spokojnie :)
Fot. Kuba Lipczyński # Mała z Chaberkiem
Przeczytaj również
Autor: Ania Kategoria: TEORIA vs. PRAKTYKA